Wiosna to zdecydowanie najpiękniejsza pora roku. Pomimo tego, że każda z czterech pór roku ma w sobie coś wyjątkowego, czekałam na nią z utęsknieniem. Tęskniłam za większą ilością ruchu, przebywania na dworze, promieniami słońca. Jednak chyba najbardziej nie mogłam się doczekać naszych pierwszych wycieczek rowerowych, wyjść na spacery i odwiedzin w Ogrodzie Botanicznym. Niestety w tym roku nieco spóźnieni oglądaliśmy wystawę tulipanów, do Ogrodu Botanicznego wybraliśmy się o kilka dni za późno. Jednak i tak udało się nam nacieszyć oczy pięknymi kolorami. Szkoda, że tulipany już zaczęły przekwitać i mogliśmy podziwiać już ich ostatnie tchnienia, to tak było cudowanie.

Ogród Botaniczny w Łodzi jest jednym z największych ogrodów w Polsce. Powierzcnia jego wynosi 67 ha. Ustytuowany jest w dzielnicy Polesie i sąsiaduje  między innymi z  Ogrodem Zoologicznym, parkiem im. J. Piłsudskiego, oraz rezerwatem leśnym „Polesie Konstantynowskie”. Ogród ma charakter parkowo-leśny. W maju zawsze jeżdzimy tam podziwiać tulipany.  Ogród Botaniczny w Łodzi prowadzi  ciekawe zajęcia edukacyjne dla dzieci i młodzieży.

Jaś tej wiosny najbardziej jednak wyczekiwał wyjazdu nad jezioro i pierwszej nocy spędzonej nocy na campingu. Pierwsze wyjazdy już za nami.

Wiosenne zachwyty i małe (duże) radości

Ostatnie dni zdecydowanie rozpieszczały nas, słońcem i dużą temperaturą a zieleń wręcz buchnęła w parkach i ogrodach. Wiosna w pełnej okazałości zachęca do ruchu i większych aktywności fizycznej oraz wypraw plenerowych całą rodziną. Na osiedlu i w pobliskim lasku place zabaw jakby zaczęły wracać do żywych, a na ławeczkach możemy spotkać znajome twarze. Największą radość sprawia nam widok zaludnionych ścieżek rowerowych. Od razu zrobiło się jakby weselej i radośniej. Fantastycznie, że rodzice zachęcają dzieci do wspólnego spędzania czasu. I nawet zjedzona pizza nie powoduje u nas wyrzutów sumienia, bo przecież wszystko się spali.

Wspólny czas z rodziną to dla mnie świętość, staram się również pilnować, by w tych chwilach mój telefon nie brzęczał zbyt często. Mam na niego sposób, po prostu wyłączam dźwięki, bo inaczej się nie da.  Telefon niestety jest jak smycz, którą czasem warto porzucić! Uwielbiam obserwować mojego synka z ukrycia, kiedy zachwyca się kolejnym spotkanym kwiatuszkiem, nadpływającą kaczką. Uwielbiam na niego patrzeć kiedy szaleje na    jeździku  lub kiedy się z nami ściga na swojej  RETRO czerwonej limuzynie. Tyle w nim nieudawanej radości i szczęścia. Cudownie móc tak obserwować nietłumioną dziecięcą radość i dziecięce zachwyty. Zwykła drewniana stara huśtawka sprawia mu ogromną frajdę.

Często uśmiecham się sama do siebie i dziękuję za takie życie. Tęsknota za wiatrem we włosach, szaleństwami na placu zabaw i wspólnego odkrywania zakątków Łodzi i jej najbliższej okolicy pozwala docenić mi jak wiele mam. Skradzione mojemu dziecku pocałunki, wspólne wylegiwanie się na kocu. A kiedy go nie ma, to też  dajemy radę i idealnie mieścimy się na koszuli taty. Doceniam czs spędzany z  rodziną, wspólne rozgrywki na trawie, trenowanie podskoków i zajadania się kanapkami podróżnymi lub jabłkami. Muszę napisać, że jabłka ze skórką najbardziej smakują na wyjazdach. W domu niestety trzeba je obierać. Właśnie takie wspólne chwile spędzone z moimi chłopakami napędzają mnie do działania i sprawiają, że częściej się uśmiecham.

Wiosenne aktywności

Już planuję kolejne wspólne podróże, te małe i duże. Do zrealizowania i czeka projekt „Łódź zielona na dwóch kółkach”, w którym chcę pokazywać Wam urokliwe miejsca, do których  dotrzecie rowerem. W głowie mam masę planów na nasze wspólne rodzinne już wycieczki i miejsca, które musimy odwiedzić, a być może i Wam pokazać kilka z nich. Czeka uwielbiamy przez nas  Arturówek ze ścieżkami rowerowymi wśród zieleni, ścieżka edukacyjna, park linowy, który w tym roku Jasiek jednak postanowił pokonać.

Kocham ten  wiosenno – letni czas i chcę go wykorzystać na maksa. Nauczyłam się brać z życia garściami i nie odkładać pewnych spraw na póżniej.  Mamy do odkrycia kilka nowych placów zabaw i miejsc, do których jeszcze nie dotarliśmy, plus weekendowe wyjazdy nad jezioro. Tym samym zachęcam moje młodsze dziecko, niestety starsze coraz częściej chadza własnymi ścieżkami do większej aktywności fizycznej, ruchu na świeżym powietrzu.  Zapewniam mu odpowiedni rozwój i daje dobry przykład do naśladowania w przyszłości.

Od samego początku zależało mi, żeby moje dzieci miały dobre wspomnienia z dzieciństwa i przyjemne skojarzenia ze wspólnie spędzanego czasu. Dlatego też od samego początku znaliśmy o spacery, wyjścia na basen i wspólne przejażdżki rowerowe. Najczęściej właśnie w weekendy, kiedy to całą rodziną mogliśmy wybrać się za miasto zwyczajnie poleniuchować na łonie natury, lub do parku linowego. Rozwój motoryki dużej u dziecka jest niezwykle istotny. Warto o tym pamiętać na co dzień.

Macie  swój ulubiony sposób na wyciszenie się, złapanie chwili oddechu, odszukanie chwili na krótki odpoczynek ? Podzielcie sie ze mną swoimi sposobami na  spokój. 

Miłego dnia i koniecznie znajdźcie czas na wspólny spacer  🙂

 

32 thoughts on “Wiosenne aktywności, wiosenne zachwyty i małe (duże) radości”

  1. ja w majówkę poszłam do ogrodu botanicznego w Warszawie, bo z dzieciństwa pamiętałam jak bardzo mi się tam podobało. Jakiez było moje zdziwienie jak się okazało że jest maluteńki i połowy roślin jeszcze nie ma, bo nie wyrosła na wiosnę 😉

  2. Pięknie!
    Te kwiaty,zieleń cudnie wygladaja a zdjecia oczywiście świetne.
    Najbardziej radość widać po Jasiu i to najważniejsze ??

  3. U nas rower zdecydowanie prowadzi! Najstarszy syn już samodzielnie a maluchy na fotelikach. A ze mamy sporo ścieżek w pobliskim lesie- jest gdzie jeździć ?

  4. Takie wycieczki cieszą oko – i choć mnie tam nie było, to te szczęście ze zdjęć aż bije 🙂 Przyznaje się bez bicia, że czytając i oglądając zdjęcia sama mam uśmiech na twarzy ☺ Świetny gokart dla syna 🙂

  5. Super takie wiosenne i letnie podróże. U nas sporo ich zawsze w okresie właśnie wiosna,lato . Wszystko zaczyna się budzić do życia i my też.

  6. W naszej rodzinie dość nietypowo spędza się wspólnie czas wolny. Zarówno mąż, jak i syn są pasjonatami motoryzacji i nie idzie ich oderwać w piękne weekendy od naszych samochodów. Posiadają tak dużą kolekcję kosmetyków, że śmiało moglibyśmy otworzyć sklep detailingowy. Ja tylko stoję i przyglądam się z boku co oni wyrabiają, jednak są już tak wprawieni, że za każdym razem widząc nawoskowany samochód rozpiera mnie duma z moich chłopców.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *