Święta ciągła gonitwa, godziny spędzone w sklepach, kolejka po karpia. Długo by tu jeszcze pisać i wymieniać ile to pracy, czasu i zachodu po to, by potem przez trzy dni się gościć i objadać bez umiaru. A kolejne tygodnie być na nieustającej diecie. Kurcze czemu ja tego nie czuję, a może to i dobrze, że mnie to tak nie wciąga.
W świątecznym szale nie zapominajmy o dzieciach
Kochani w świątecznym szale zakupowym, między pakowaniem prezentów, myciem okien i innymi zajęciami niecierpiącym zwłoki pamiętajmy, że nasze dziecko nie koniecznie musi zrozumieć, że nadchodzą święta i że nagle mama lub tata nie ma czasu na przeczytanie mu bajki i codzienną zabawę. Przecież zamiast kilku ciast na święta wystarczą dwa, zamiast obiadu z kilku dań wystarczy zupa i drugie danie. Po co przejadać się i potem to odchorować, jak czas spędzony na staniu w kuchni możemy poświęcić na bardziej kreatywne zajęcie a przecież wspólne gotowanie i przygotowania z maluchem mogą być niezłą zabawą.
Spokojnie można wciągać nawet 3-latka w przygotowania do świąt. Myślę, że wspólne pieczenie babeczek, lukrowanie pierniczków lub innych wypieków bardzo mu się spodoba. Tak przynajmniej jest u nas, tylko muszę uważać na głodomorka, który wszystkiego próbuje na surowo. Nie wiem, ile ostatnio zginęło piernikowego ciasta, ale chyba sporo. A jak będziemy do niego mówili, idź stąd, nie przeszkadzaj, nie plącz się między nogami, zrobimy mu tym przykrość. Dziecko poczuje się odrzucone.
Czasem warto przystopować, nie dać się zwariować i nie dać się wciągnąć w tę spiralę świątecznego szaleństwa a czasami wręcz głupoty. Na szczęście u mnie w domu oboje z Pawłem podchodzimy do tego całego szaleństwa na chłodno i chyba nigdy nie daliśmy się w to wciągnąć, bo i po co. Oczywiście będą prezenty dla dzieciaków, będzie ubrana choinka, bo bez niej nie wyobrażam sobie świąt. Wigilia w tym roku u nas, ale każdy coś szykuje u siebie i potem przynosi ze sobą już na kolację. Nie mam zamiaru poświecić szykowaniu świąt, nie wiadomo ile czasu, bo moje dziecko musi mieć matkę, na co dzień i tym bardziej w święta i przed nimi.
Mamy czas na czytanie książek, wspólne robienia kartek świątecznych, malowanie, układanie klocków i nic się u nas nie zmienia w tym najgorętszym okresie przed świętami. Dodatkowymi atrakcjami są wypieki kuchenne, które robimy wspólnie oraz niezła zabawa przy ogarnianiu bałaganu, który przy nich powstaje. Ostatni słoik mąki na podłodze to było dopiero wyzwanie. Doskonale wiem, że przy tak małym dziecku mogłabym sprzątać i sprzątać bez końca i zawsze będzie coś do zrobienia, więc czasem obie odpuszczam. W sterylnie czystym domu nie zawsze znajdziecie miłość i szczęście. A ja nie zamierzam w święta narzekać, jaka, ja to jestem przemęczona i urobiona pas. Ot tyle na temat przygotowań świątecznych.
A podczas świąt Bożego Narodzenia niech każdy z nas znajdzie czas na przemyślenia i na radość z tej chwili. A czy zasiądziemy przy suto zastawionym stole czy skromnym posilku to powinno być na drugim miejscu. Najważniejsze i tak jest to, że mamy je z kim spędzić i zasiąść przy wigilijnym stole. Wczoraj będąc z mężem i synkiem na wspólnym kolędowaniu wreszcie poczułam tą magię, było pięknie, ciepło, bardzo nastrojowo i cudownie. Wreszcie poczułam klimat nadchodzących świąt. I nie koniecznie w markecie. A mój Jaś słuchał jak zaczarowany.
Masz rację. Człowiek goni niewiadomo za czym kosztem dzieci, niestety. Ja podobnie jak Ty wciagam do wszystkiego moje maluchy 🙂
I tak jest super. Razem się uczymy i robimy wspólnie pierniki, ciastka. Razem sprzątamy.
Zdecydowanie nie daję się wciągnąć w ten szał świąteczny 🙂 Dziś nie ganiałam po sklepach, za to wybraliśmy się na wycieczkę rowerową, a popołudniu ubieraliśmy choinki 🙂 Masz rację, malucha można w wiele czynności zaangażować, by poczuł się ważny i potrzebny 🙂 By miała w tym wszystkim swój udział!
Widziałam szaleliście na rowerach, i super. My też byliśmy na spacerze. Było bardzo słonecznie. My też uwielbiamy rowerowe szaleństwo.
U nas dziecko zawsze na pierwszym miejscu, nawet rok temu, kiedy organizowaliśmy wigilię u nas nie przeganialiśmy jej z kąta w kąt i włączaliśmy w przygotowania. Choć wiem, że nie jest to łatwe.
Super, u nas w tym roku wigilia ale każdy robi coś od siebie .
bo tak naprawdę po co nam cały ten blichtr świąteczny gdybyśmy o dzieciach naszych zapomnieli ,
Znam takich co dziecko na 2 dni do babci wywożą bo muszą mieszkanie posprzatać. A dziewczynka ma 2,5 roku