Rowerowe szaleństwo trwa, a tych, którzy nie jeżdżą bardzo, ale to bardzo zachęcamy. O zaletach jazy na rowerze pisałam już kiedyś tu. Dla mnie jazda na rowerze to sama przyjemność, radość i walka o zdrowie i ładna sylwetkę. Choć zauważyłam, że w Łodzi, że rower wielu osobom zastępuje środek transportu do pracy. I bardzo dobrze, bo przy takiej rewolucji na ulicach, zamkniętych drogach i nieustającym remoncie dróg w mieście samochodem jeździ się tragicznie. Sam nie raz wybierałam rower niż auto np. jak miałam załatwić coś w centrum . Z drugiej strony jest to dodatkowa dawka ruchu, zaoszczędzone pieniądze na benzynie i przede wszystkim czas. Zanim zaproszę Was na cykl wpisów gdzie wybrać się z maluchem na rower tak by było przyjemnie i bezpiecznie. Ten wpis poświęcę na sam rower. Komu jaki i dlaczego, ale to wszystko za moment ?
Pewnie Ci którzy czytają nas na stałe wiedzą że mamy fioła na punkcie rowerów, uwielbiamy rowerowe wycieczki i zapuszczamy się w coraz to dalsze okolice. Na sam początek skupimy się na Łodzi i okolicach. Zaproponuję Wam kilka fajnych tras z atrakcjami dla maluchów. Połączenie przyjemnego z pożytecznym to, to co lubię najbardziej. Choć mam jeszcze kilka fantastycznych szlaków rowerowych do przejechania z Jasiem w Polsce i mam nadzieję że powoli zaczniemy je przecierać.
Jak wiecie rowery dzielimy na miejskie, górskie i trekkingowe. W zależności od tego gdzie zamierzamy na nim jeździć, oraz jakie wymagania mu stawiamy. Oczywiście wybór roweru to nie zakup pary skarpet na przysłowiowym rynku. Oczywiście że jak jest w miarę sprawny, ma 2 koła to pojedzie. Tylko jak daleko na nim zajedziemy i czy to będzie komfortowa jazda? Ja całe życie jeździłam na całkiem nie najgorszych rowerach trekkingowych, a przez ostatnie 8 lat w szczególności dbał o to mój mężuś który ma lekkiego fioła na tym punkcie.
Jeżeli wybieramy góry to najbardziej tu sprawdzi się rower MTB, rower na szerokich oponach które w górskim terenie, na kamieniach w piachu świetnie sobie radzi. Fajnie jak taki rower ma amortyzatory zarówno na przednim jak i na tylnym kole, komfort jazdy niesamowity. Natomiast już na asfalcie jeździ się na nich ciężko i dużo wolniej, ponieważ gruba opona stawia opory. Ale jechać się oczywiście da. Może trochę mniej komfortowo.
Rower trekkingowy to cos pomiędzy szosówką i góralem. Choć ma też niektóre elementy z roweru miejskiego. Dzięki temu że jego opony są średniej grubości, łatwo się jedzie zarówno po asfalcie jak i w terenie. Niektóre modele maja amortyzatory nie tylko na przednim kole ale również amortyzator na siodle. Poprawia to niesamowicie komfort jazdy.
Rower szosowy zwany potocznie kolarzówką jest przeznaczony raczej do jazy sportowej, zapewnia pochylona sylwetkę i bardzo szybką jazdę. Jednak jak dla mnie taki rower odpada. Ze względu na mój wypadający dysk musiałam przesiąść się na inny typ roweru a mianowicie na rower miejski.
Jak sama nazwa wskazuje rower miejski jako środek transportu i przejażdżek po mieście. I tu niestety jeżeli chcemy pojechać do lasu, pojeździć leżźnymi duktami czasem po kamieniach niestety odczujemy to na własnej skórze. Opony w takich rowerach są zazwyczaj dość wąskie, ale jak dla mnie duży plus za wygięta kierownice którą w moim rowerze mogę wyregulować do swojego wzrostu i sylwetki jaką chcę utrzymywać na rowerze. Niestety jazda na poprzednim rowerze zazwyczaj kończyła się u mnie na bolącym kręgosłupie. Od czasu kiedy jeżdżę na moim nowym cacku tego nie ma. Ale oczywiście coś za coś, komfort jazdy niesamowity, wreszcie nie bola mnie plecy. Ale oczywiście jeżeli chodzi o prędkość z moimi 3 przerzutkami nie ma czym poszaleć. Dobry rower miejski powinien być wyposażony w błotnik, bagażnik, nie zaszkodzi mu kosz na kierownicę oraz osłona na łańcuch. Bo jeżeli np. rowerem dojeżdżamy do pracy to wygląd niestety ma znaczenie i pokazywać się w pracy np. z plamami na spodniach od smaru chyba nie przystoi. coraz więcej widuje właśnie takich rowerów. Ja marze o wiklinowym koszu, ale wciąż szukam tego wymarzonego.
Ostatnim przeze mnie opisanym rodzajem rowerów są tzw e-bike’i. Są to rowery z ślinikiem elektrycznym. I tu nie będę rozpisywała się za dużo, bo ja sobie nie wyobrażam jazdy na czymś takim. Rower to wolność , ma dawać przyjemność z jazdy, zmęczenie i radość. A jeżdżąc ze wspomaganiem chyba nie udało by mi się tego osiągnąć. To nie dla mnie. Za tydzień pierwsza trasa rowerowa w Łodzi i okolicach dla rodziców z maluchami w fotelikach. Sprawdzona przez nas.
Mój rower miejski bo na taki się ostatnio przesiadałam ma wszystko co mieć powinien , rozważam tyko wymianę opon na grubsze bo na tych wycieczka do lasu nie jest już przyjemnością. Dobrze że da się to zrobić, musze tylko ładnie uśmiechną ć się do mężusia i załatwione. Ważna sprawa to kas na głowie, zazwyczaj je mamy a Jasiek to już obowiązkowo. Na zdjęciach z Poznania niestety my z Pawłem ich nie mieliśmy ponieważ zostały na stole w domu.
Ale musze się podzielić z Wami jeszcze jednym ciekawym spostrzeżeniem. Mijając pary na rowerach zauważyliśmy że faceci jeżdżący na rowerach z rodzinami, partnerkami itp. zazwyczaj maja wypasiony rower natomiast panie często maja zwykła rowery z marketu. U nas było odwrotnie do czasu jak porzuciłam mój rower na rzecz zwykłego roweru miejskiego kupionego za niecałe 850 zł. I czy żałuje, musze napisać że nie bo nadal mam go do dyspozycji choć użytkuje go teraz mój mąż. A wy na co zwracaliście uwagę przy zakupie roweru jak go kupowaliście?
Ja na swój rower wydałam około tysiąca. Poprzednio miałam górala firmy Victus , który genialnie służył mi prawie 15 lat! Zmieniłam go na inny z powodu bólu kręgosłupa i tego, że zaczęłam wozic na foteliku córkę. Teraz mam rower miejski, dzięki któremu nie mam bólu pleców w czasie jazdy, ale tak jak piszesz, ja równiez rozważam zmianę opon na takie z mocniejszym bieznikiem , bo wypady do lasu są mało wygodne 🙂 ostatnio mam jakiegoś pecha i rozważam tez zaczepienie sobie na nim czerwonej kokardki, bo już czwarty raz mam flaka zamiast napompowanej dętki. Na początku tylne koło, potem w ciągu dwóch tygodni dwa razy przednie (raz bezczelnie wbiła się pinezka!) i wczoraj znowu z tyłu dostrzegłam flak 🙁 Rower dl mnie to to samo co dla Ciebie – ruch, niezależność, forma spędzania czasu z córką 🙂
Oj znalazłam bratnia duszę. Fajnie, ja tez uwielbiam jazdę na rowerku.
Zdecydowanie, a do tego jeszcze nabijanie kilometrów na endomondo dla PMK 🙂
Ja Endomodo dopiero niedawno odkryłam, oj nabiłabym im km na spacerach z Jasiem.
Świetny wpis. Dla mnie laika rowerowego choć lubię jeździć na rowerze bardzo przydatny. A swoją drogą fajny rower.
My także uwielbiamy rodzinne wycieczki rowerowe – będziemy tutaj często wpadać 🙂 Rowerowych okolic Łodzi jeszcze nie znamy więc tym bardziej chętnie będziemy śledzić!
Super, ja postaram się rzetelnie wszystko opisać na blogu. Co, gdzie i jak:) I oczywiście zapraszam do nas, a ja lecę do Was.
ja jeszcze nie kupiłam roweru dla mnie, ale wszystko przede mną 🙂
Jeśli chodzi o e-bike to miałam okazję pojeździć, frajda jakaś tam była, ale sama tez bym takiego nie kupiła. No i trzeba umieć nad nim zapanować mieć to wyczucie bo zryw był naprawdę niezły.
Jeśli kupowałabym teraz rower to obowiązkowo z hamulcem tylnim bo mam złe wspomnienia z przed kilku lat 😛
Ja w zeszłym roku kupiłam okazyjnie za stówę rower warty 500 (euro) – facet sprzedał prawie nowy, bo kupił sobie elektryczny. Dojeżdżam do roboty 10 km, a czasem robię łącznie 35 dziennie, gdy mam coś do załatwienia na mieście i na tym cudeńku nie czuję tej drogi w ogóle. Dlatego powiem, że warto kupić dobry rower, gdy zamierza się nim faktycznie jeździć (a nie po to by kurzył się garażu). No i właśnie mówiąc o rowerach warto wspomnieć o elektrycznych – nie wiem jak w PL, ale w Belgii są bardzo popularne głównie wśród emerytów, ale i młodzież tez widzę na takich pomyka do szkoły (tutaj często dojeżdżają na rowerach nawet jak mają do budy kilkanaście km), na nich też trzeba pedałować, tylko dużo mniej i lżej. Poza tym w Belgii czy Holandii to dopiero jest rodzajów rowerów i gadżetów do nich. Rowery trójkołowe z wózkami na zakupy i dzieci, dwukołowe z wózkami i przyczepkami, same przyczepki przenajróżniejsze do rowerów, specjalne koszyki na psy, przyczepki do nauki jazdy dla dzieci (takie koło jedno z kierownicą doczepiane do roweru dorosłego), tandemy, które są tu dosyć popularne. A ja zamierzam sobie we wrześniu kupić składaka do pociągu (to cudo, które w minutę się składa, w minute rozkłada,a po złożeniu zajmuje tyle co walizka i dodatkowo służy za siedzisko). Dobrze, że Polska przesiada sie też powoli na rowery, że zaczynają robić coraz więcej ścieżek rowerowych, bo to fantastyczna sprawa. My w weekendy jeździmy z Młodym w foteliku czasem po kilkadziesiąt km i on to lubi – tylko musimy mieć zapas jedzenia i picia w plecaku 🙂
Oj tak , my teraz z Jaśkiem coraz dalej się zapuszczamy. Tez mamy zapas picia i jedzenia. Nasz najdłuższy wypad to ok 40 km. I chcemy więcej.
Ja też mam rower miejski, uwielbiam na nim jeździć! W zeszłym roku Martynka podróżowała ze mną w foteliku, w tym kupiliśmy przyczepkę niestety nie korzystamy z niej zbyt często gdyż ja już ledwo daję radę.. Bardzo niecierpliwie czekam na kolejny sezon rowerowy, kiedy to będziemy z dwoma dziewczynami w przyczepce podróżować! :))
Ja tez myślałam o przyczepce, choć dla jednego malucha to w zupełności wystarczy nam fotelik. Choć dobór fotelika jest tez bardzo ważny.
Ja nie znosiłam jeździć na rowerze, gdy miałam górala. Plecy mnie bolały, szybko się meczyłam. Katorga, tym bardziej, że mój M. miał starego holendra, przepedalował dwa razy i śmigał jak torpeda, a ja deptałam z jęzorem po kolana i nie mogłam go dogonić. Stwierdził, że trzeba mi kupić inny rower. Sam poszukał, a mi powiedzial ile kosztuje to zapytałam czy w głowę się uderzył. Ale nie żałuję. Swój też wymienił i teraz bez problemu robimy po ponad 40km
Gdy miałam górala nie znosiłam jeździć. Szybko się meczyłam, plecy mnie bolały. Mój M. miał starego holendra więc on przepedalował dwa razy, a ja z jęzorem po kolana deptałam cały czas i nie mogłam go dogonić. Sam zaproponował mi zmianę na mieszczucha. Znalazł odpowiedni model, a ja tylko zapytałam czy upadł na głowę, żeby tyle wydawać na rower. Ale nie żałuję. Oboje wymienilismy sprzęt. Bez problemu robimy z dziećmi ponad 40km dziennie. Tylko czasem się zastanawiam dlaczego wybraliśmy miejskie bo trasy, które czasami nam wybiera M. to poziom hard 🙂 A i koszyczek wiklinowy też sobie kupiłam bo zawsze mi się podobały 🙂
Ja mój rower mam jeszcze z dzieciństwa, więc juz troszkę ma ale trzyma się całkiem nieźle. Wtedy patrzyłam by miał bagażnik i dzwonek. Dziś patrzyłabym na to żeby był przede wszystkim lekki i zwinny. Marzy mi się taki rower jaki Ty właśnie masz, taki miejski.