Rozwody są niestety coraz częściej spotykanym zjawiskiem wśród moich znajomych, sama jestem dobrym przykładem kobiety po rozwodzie. Wśród znajomych często słyszę, że się rozstają, że to jednak nie to, że coś się wypaliło lub ktoś zdradził. A wydawałoby się czasem, że tworzą wspaniałe, nieskazitelne rodziny. Jak widać rozwód może jednak przytrafić się każdemu. Czasem jednak jak w moim przypadku, jest to najlepsze wyjście z sytuacji. Kiedy próby naprawienia związku nic nie dają, warto się zastanowić czy to ma sens. Czy tkwienie w związku, w którym brakuje miłości, szacunku i partnerstwa ma sens? Dla mnie nie miało!
Rozwodzimy się z różnych powodów. Dziś nie przeczytacie, z jakiego powodu ja podjęłam taką decyzję, pewne sprawy chcę zachować dla siebie. Dzisiejszy wpis ma być dla Was tylko informacją, że to jednak może się udać. Że bratnią duszę i bliską naszemu sercu osobę, często możemy znaleźć w osobach tak samo jak my w życiu doświadczonych. Choć często ludzie po przejściach przestają wierzyć w miłość. Nie potrafią zaufać nikomu. I niewielu z nas na początku jest gotowych na nowy związek. W naszych głowach pojawiają się takie pytania, jak: Czy on dalej ją kocha?, Czy będzie mnie z nią porównywał?, Czy będzie chciał mieć ze mną dziecko?.
Partner z odzysku
Zaliczam się do tych, którzy jednak odważyli się, by zaufać, pokochać jeszcze raz i oddać swoje serce. Tym samym przyjąć na siebie dodatkowy bagaż w postaci dzieci z poprzedniego związku partnera. Dziś wiem, że trafiłam na właściwego mężczyznę, choć początkowo byłam bardzo ostrożna. Przed uczuciem i miłością jednak nie da się uciec. Tym bardziej, kiedy widzisz, jak facet traktuje Cię jak księżniczkę, i jest dla Ciebie partnerem do rozmowy. Ma podobne pasje do ciebie, kocha rower, uwielbia podróże i po prostu jest, wtedy kiedy go potrzebujesz. Tak było w moim przypadku.
Oboje jesteśmy doświadczeni przez inne związki. Uważam, że nie warto skreślić człowieka, bo mu się wcześniej nie udało! Dziś wiem i mogę napisać to z pełną odpowiedzialnością, że nikt nigdy wcześniej nikt nie dał mi tyle ciepła i miłości co mój obecny mąż. Początki były trudne dla każdej ze stron, jednak postanowiliśmy sobie zaufać i dać sobie szansę. Choć po rozstaniu z moim byłym mężem myślałam, że już nigdy więcej żadnych facetów w moim życiu. Po jakimś czasie z Pawłem, oboje stwierdziliśmy, że chcemy spróbować, że chcemy stworzyć nową rodzinę, być może kiedyś mieć wspólne dziecko, nauczyć się wzajemnych relacji i wspólnego życia. Ja z jego dziećmi a on z moim synem. Postanowiliśmy stworzyć coraz bardziej popularny paczwork.
Rodzina patchworkowa (ang. blended family) – nazywana również rodziną zrekonstruowaną lub wielorodziną. Powstaje wyniku ponownego zakładania rodzin przez jednego lub oboje rodziców po rozwodzie. Składa się z dwójki partnerów posiadających dzieci ze swoich poprzednich związków i często również posiadających dziecko z nowego związku.
Jak ułożyć relacje w nowym związku
Kiedyś na pytanie, czy związałabyś się z mężczyzną, który był już żonaty?, odpowiadałam zdecydowanie, nie. No co ty, ja, ależ skąd. Po co mi facet z przeszłością itp. Nie wiem, skąd u mnie pojawił się zły obraz faceta rozwiedzionego. Sytuacja zmieniła się z czasem, dokładnie w chwili kiedy rozpadło się moje małżeństwo i pojawił się on, w dodatku z dwójką dzieci. Wtedy też miałam obawy, czy jest sens brnąć w to. Na początku traktowałam nasz związek jak związek typowo partnerski, przyjacielski, fajnie było się spotkać, pójść na rower, pogadać. Jednak z czasem zaczęło się to zmieniać. Przestałam być tak twarda w swoich przekonaniach, że nigdy w życiu żadnego faceta. Jego podejście do własnych dzieci, podejście do mojego syna udowodniły mi, że może jednak warto spróbować i dać nam szansę. My to takie elementy układanki, które trzeba było ze sobą umiejętnie połączyć.
Obawy przed wejściem w nowy związek!
Czego możesz obawiać się, będąc po raz drugi w związku, z która osobą jest rozwiedziona i ma dzieci? Pewnie każdy w takim związku ma podobne obawy do moich. Oto co najbardziej mnie męczyło na początku.
Jak ułożą się moje relacje z jego dziećmi?
Największy stres był związany z tym czy mnie zaakceptują i wpuszczą do swojego świata? Relacje z dziećmi to temat rzeka, nie zawsze jest tak kolorowo i różowo jaka u nas. Bardzo dużo zależy od byłych partnerów, czy nie buntują dzieci przeciw nowemu partnerowi mamy lub taty. U nas nigdy nic takiego nie miało miejsce, i to się opłaciło. W chwili kiedy poznałam Pawła dzieci, a są to bliźniaki, miały po 6 lat, mój Kacper miał 7. Nie było łatwo, ale bardzo się cieszę, że mam w sobie dar zjednywania sobie ogólnie dzieci. Więc daliśmy radę. Choć pierwsze nasze wspólne wakacje wspominam do dziś. Zabraliśmy je nad morze i musiałam wyglądać nieco dziwnie. Ja wyglądająca na góra dwadzieścia kilka lat a trójeczką za rączkę. Widziałam spojrzenia pełne politowania i słyszałam szept za plecami. Taka młoda, a już trójka na utrzymaniu. Dziś są dla mnie jak moje własne, choć tak naprawdę nie mam do nich żadnych praw.
Czy pokocham lub obdarzę cieplejszymi uczuciami Jego dzieci?
Dziś wiem, że nie wyobrażam sobie życia bez nich, córkę Pawła traktuję trochę jak swoją. Pomimo tego, że jako rodzic przybrany nie posiadam praw rodzicielskich wobec dziecka swojego męża. To moje serce zawładnęli bardzo szybko. Choć nie brakowało gorszych i trudniejszych dni między nami, dziś byłabym w stanie oddać wszystko dla ich dobra.
Jak ułożą się jego relacje z moim synem?
Pojawila sie zazdrość o dzieci Pawła, dla których teraz i ja musiałam znajdować czas, a mój syn będący jedynakiem miał problem, by to zaakceptować. Bardzo często to właśnie on chodził z nim do lekarza, kiedy ja byłam na jakimś szkoleniu, to on jechał z nim na pogotowie ze złamaną nogą, kiedy ja byłam 300 km od domu. I wreszcie to on poszedł z nim po raz pierwszy i ostatni do dentysty, na wyrwanie zęba. Nigdy nie starał się być dla niego ojcem, zasady u nas były jasne. Od zawsze mu to powtarzaliśmy, że ojca ma jednego. Paweł starał mu się tylko zapewnić męskie towarzystwo pogadać na tematy, na które ze mną nie za bardzo chciał rozmawiać. Mogę spokojnie napisać, że w normalnych rodzinach też bywa różnie, najważniejsze jest to, by rozmawiać z dziećmi o ich obawach i rozwiewać wszystkie wątpliwości.
Jak poradzę sobie z zazdrością o byłą mojego męża wtedy jeszcze partnera?
Początki bywały różne, wyobraźnia działała i robiła psikusy. Dopóki jej nie poznałam, bywało różnie. Skłamałabym, gdybym napisała, że nigdy, ale to nigdy nie byłam o nią zazdrosna. Choć doskonale wiedziałam, że ona ma nową rodzinę, nowego męża. Widzą, jakie relacje są między moim obecnym partnerem a jego byłą żoną, uspokoiłam się. Wiem, że zazdrość to zły doradca, naprawdę może rozwalić najlepszy związek. Porównania z eksmałżonkami są raczej nieuniknione, przecież żyliśmy z kimś przez kilka, czasem kilkanaście lat. Dlatego tak ważna jest w związku rozmowa i zaufanie.
Rada, którą otrzymałam od zaufanej mi osoby…..
Nie musimy znać szczegółów z życia partnera, na siłę nie próbujmy od niego tego wyciągnąć. Poczekajmy, aż się sam otworzy przed nami. Jeżeli to zrobi, to będzie oznaczało, że ma do nas bezgraniczne zaufanie.
Jesteśmy rodziną patchworkową i jesteśmy bardzo szczęśliwi. To żaden wstyd! Wierzę, że każdy gdzieś ma swoją drugą połówkę i w pewnym momencie ją spotyka. Kiedyś zadawałam sobie pytanie „Czemu tak późno się spotkaliśmy?” – zdecydowanie łatwiej byłoby, gdybyśmy od razu trafili na siebie. Ale nic nie dzieje się bez przyczyny i widocznie tak miało być. Teraz mamy siebie, stworzyliśmy rodzinę i żyjemy sobie bardzo radośnie
Alimenty i obowiązki ojca do końca życia
Alimenty na dzieci, to obowiązek każdego normalnego rodzica. Ja wchodząc w związek z facetem, który już miał dzieci, doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że utrzymanie jego dzieci to będzie teraz i mój obowiązek. Działało to również w drugą stronę, ja też miałam dziecko, którego wychowaniem po części zajął się mój obecny mąż. Nigdy nie pozwoliłabym, by mój maż nie płacił na dzieci i nie zajmował się nimi. Warto pamiętać o tym, że relacje z byłym małżonkiem/ partnerem można zamknąć raz na zawsze. Inaczej jest kiedy łączą nas dzieci, wtedy więź nas jako rodziców będzie trwała do końca życia. I trzeba to zaakceptować, szczególnie wchodząc w związek z partnerem, który ma dzieci z poprzedniego związku. „Rozwodzisz się z nią lub nim ale nie z dzieckiem”. Te słowa powinny trafiać do każdego, kto z różnych przyczyn na co dzień nie może wychowywać swojego dziecka. Niebawem na blogu pojawi się wpis na ten temat.
Wspólne dziecko, czy się odważę na tę decyzję?
To byłą trudna decyzja dla nas dwojga. Pytanie, na które nie potrafiłam sobie odpowiedzieć dłuższy czas. Kiedy już zdecydowaliśmy się na dziecko, doszło do nieszczęścia, niestety poroniłam. To doświadczenie tak naprawdę było sprawdzianem dla naszego związku, małżeństwa i naszych relacji. W pewien sposób zrujnowało, ale jednocześnie wzmocniło. Po raz kolejny dziękowałam, że na mojej drodze pojawił się ON. Próbowaliśmy prawie 3 lata, dziś nasz Jasiek ma 4,5 roku i jest naszym największym szczęściem. Przybrane rodzeństwo go uwielbia, a on nie pozostaje im dłużny.
Czy taki związek po rozwodzie może się udać?
Znasz pary po rozwodach w kolejnych związkach, które są szczęśliwe? Jeżeli nie to ja jestem tego przykładem. Napiszę jedno, nie wyrzekam się swojego poprzedniego życia, oczywiście wiele bym w nim zmieniła. Kilka wydarzeń wymazałabym z pamięci, ale nie mogę się od tego odcinać. Z poprzedniego małżeństwa mam cudownego syna, który, pomimo że dokłada zmartwień, jest dla mnie najważniejszy w świecie, oczywiście na równi z Jasiem. Jestem szczęśliwą matką i żoną. Mam faceta, na którym mogę polegać, mogę mu ufać i mam nadzieję, że nigdy mnie nie zawiedzie. Miałam to szczęście, że trafiłam na poukładanego faceta, który po rozwodzie wiedział, czego chce od życia. Chciał stabilizacji i tylko tego by ktoś go pokochał.
Rozwody są coraz powszechniejsze. Z danych GUS-u wynika, że w Polsce rozpada się co trzecie małżeństwo. A że rozwodem najczęściej kończą się związki zawarte przed 24. rokiem życia i z kilkuletnim stażem, na miłosny rynek z roku na rok trafia coraz więcej partnerów „z odzysku”.
Czy związek z rozwodnikiem może się udać?
To zależy od nas samych…
DBAJCIE o siebie każdego dnia.
_________________________________
Tekst powstał w ramach lutowej kampanii #DBAMboKOCHAM, zainicjowanej przez Dagmarę z bloga Socjopatka.pl oraz Magdalenę z Savethemagicmoments.
Dziękuję dziewczyny za zaproszenie. W kampanii biorą udział blogerzy oraz prowadzący blogi terapeuci, psycholodzy i coachowie. Akcja wstała po to by, pokazać Wam Czytelnikom, różniejsze spojrzenia na związek i partnerstwo. Nie zawsze jest to sielanka i miłość od pierwszego wejrzenia. Czasem związek to jest partnerstwo z odzysku, zmaganie się z niepłodnością, miłość na odległość. Wiem jednak jedno, kochając człowieka, warto mu okazywać swoją miłość zawsze i dbać o nią każdego dnia.
A teraz zastanówcie się nad kilkoma kwestiamii:
Czy gdybyście mieli za sobą nieudane małżeństwo i rozwód, bylibyście w stanie zaryzykować i pokochać na nowo?
Uważacie, że inni mają prawo krytykować rozwiedzionych i zabraniać im układać sobie życie na nowo?
Rozwód nie musi oznaczać końca świata. Jest na pewno trudnym doświadczeniem, ale często najlepszym wyjściem dla obojga. Tak było u mnie. Czy są tu osoby, którym udało się założyć szczęśliwą rodzinę po rozpadzie małżeństwa? Co dla Was było ważne? Jakie mieliście obawy?
Doskonale napisałaś – wiele zależy od Nas. W drugim związku obok miłosci i zaufania potrzebna jest odwaga. Odwaga do pokochania, zaufania i stworzenia czegos nowego. Życzę dużo miłosci!
Z ciekawością przeczytałam i pięknie poukładaliście Wasz nowy związek.
Jestem za nowymi relacjami i związkami.
Wszystko jednak zależy od ludzi będących w tym nowym związku.
Osoby rozwiedzione to normalni ludzie , którym coś nie wyszło
i mają prawo tak samo jak inni do norma;lnego życia.
Nie ma ludzi idealnych 🙂
Bardzo fajny temat.
Ja zakładając nową rodzinę biłam się z myślami, czy ja dam radę drugi raz, jeśli w pierwszym mi nie wyszło?
Czasem warto zaryzykować by cieszyć się własnym szczęściem.
Rozwodów faktycznie jest coraz więcej… Ale wierzę, że można po rozwodzie ułożyć sobie życie na nowo, aczkolwiek na początku z pewnością nie jest to łatwe…
Da się, ale na bank wymaga to więcej pracy, zaufania i wspólnych rozmów.
Domyślam się, że jeśli raz zostaliśmy zranieni to potem trudno ponownie zaufać – ale tkwienie w związku bez przyszłości i perspektyw też nie ma sensu. Jesteście świetnym przykladem na to, że może się udać 🙂
Mój mąż czekał bardzo długo aż mu zaufam, ale warto było zarówno dla mnie być ostrożną, jak i dla niego (tak mówi), warto było na mnie poczekać 🙂
Małgosiu, ależ to jest wspaniała historia. Nie miałam pojecia, że aż tak zawikłane są losy twojej rodziny <3 Jesteście fantastyczną inspiracją i nadzieją, na to, że druga miłość też ma szansę się udać. Wzruszyłąm się przeogromnie 🙂
Gosiu, masz absolutnie wspaniałego Męża i jesteś dla niego również idealna żona. Perfekcyjnie się uzupelniacie i jesteście dobrymi ludźmi ❤️
Fajnie, że poruszasz takie ważne tematy. Ja i mój mąż jesteśmy małżeństwem już od 10 lat, i przeszlismy już razem wiele. W wieku 19 lat urodziło nam sie dziecko. Wiele młodych par nie daje rady i nie wytrzymuje tej próby. Ja jednak mam obok siebie super faceta, świetnego i oddanego tatę. Nie mogłam trafić lepiej.
Jesteście wspaniałą parą ? życzę Wam samych dobrych chwil. Widać po Was, że można po raz kolejny zaufać drugiej osobie.
Masz rację, teraz rozwodów i rozstań jest mnóstwo. Co chwilę widzę, jak ktoś z naszych znajomych niestety ale mówi nam, że ich małżeństwo dobiegło końca..
To bardzo ważny temat. Przypuszczam, że nie łatwo jest zaufać mając złe doświadczenia z poprzedniego związku, ale jak pokazuje Wasz przykład: WARTO 🙂
Opisalas to wszystko bardzo ciekawie Gosiu. Nie znałam Waszej historii, miło, że wpuscilas nas trochę do Waszego życia. Wspaniale, że tak Wam się układa, dużo miłości i szczęścia na kolejne lata 🙂
Mam takie wrażenie, że w drugim małżeństwie człowiek staje się mądrzejszy, aczkolwiek osobiście nie chcę tego sprawdzać na sobie. Cieszę się, że udało ci się ułożyć życie i oby tak było do późnej starości.
Zdecydowanie masz rację! Jesteśmy mądrzejsi i staramy się inaczej patrzeć na świat i podejmować mądrzejsze decyzje. Teraz gdy np. wymieniamy dość stanowczo swoje poglądy z obecnym mężem nie patrzymy już na to jak na typową awanture-kłótnię. Oboje nazywamy to dialogiem, wymianą zdań. Prawem do własnych poglądów. Niestety wcześniej nie mogłam mieć pasji, własnego zdania czy też się rozwijać a to za sprawą zaborczego męża ?. Przy obecnym mężu dostałam skrzydeł ? Zaczęłam
,, fruwać” rozwijać swoje pasje. Stworzyłam też swoją własną firmę ( mimo braku wykształcenia) a to dlatego, że mój kochający mąż i partner w jednym mocno mnie wspiera. Pomaga mi się realizować zawodowo. Dzięki niemu podjęłam też decyzję aby ponownie zostać mamą z czego chyba jestem najbardziej dumna.
Każdej z Was życzę spotkania na swojej drodze życia takiego partnera przy, którym będziecie sobą a przede wszystkim zaznacie uczucia, że jesteście kochane❤️
trudny temat i cieżka sprawa. Zdecydowanie bardzo wazna jest komunikacja. Z szacunkiem i rozsądne posunięcia…
Cudownie opowiedziałaś historię która może być wskazówką dla innych
Małgosiu gratuluję że odważyłaś się. I zawalczyłaś o swoje szczęście. Ja jestem z rozbitej rodziny, napiszę Ci tak gdy partnerka mojego ojca byłaby tak dobra jak ty. Miałabym dużo lepsze dzieciństwo. Jej niestety brakowało twojej mądrości życiowej. Całuję.
Znam kilka związków, małżeństw z przeszłością i dziećmi z poprzednich związków. Obserwuję, że wielokrotnie lepiej sobie radzą niż w pierwszych związkach
To trudny ale i bardzo ważny temat, więc dziękuje Ci za to, że zdecydowałaś się go poruszyć!
Cieszę się, że udało Ci sie odnaleźć miłość mimo początkowych przeciwności 🙂
Te relacje z bez wątpienia da się ułożyć ale bez wątpienia jest to o wiele trudniejsze.
Ja po rozstaniu z narzeczonym poznałam mojego męża. Wiem, ze trafił mi się najlepszy facet świata ?
Masz rację, rozwody są coraz powszechniejszym zjawiskiem. Może dlatego, że kiedyś pokutowało przeświadczenie „mierny, ale wierny” lub „co ludzie powiedzą?” i ludzie tkwili w tym, w co się wpakowali?
Cieszę się, że za drugim razem trafiłaś na kochającego i wartościowego człowieka. Takiego, który jest Twoim oparciem, nie kulą u nogi 🙂 Dbajcie o siebie :*
ps. Byłam do dziś przekonana, że Twój mąż ma z poprzedniego związku córki bliźniaczki. Nie wiem jak ja sobie to dopowiedziałam 😉
absolutnie NIGDY nie jest łatwo, cieszę się, że wszystko tak ładnie sobie poukładaliście. Ja jestem żona z odzysku i mam męża z odzysku. Za nami bardzo długa i kreta droga, ale przeżyliśmy krytyczne chwile i teraz jest tak jak być powinno. Po 10 latach wspólnego życia mogę z cała pewnością rzecz – jest tak, jak być powinno. Życzę tego każdemu.
Bardzo ciekawy wpis. Rozwodów ostatnio wokół nas sporo i jako osoba z zewnątrz zawsze zadaję sobie pytanie, jak my ułożymy sobie relacje z tymi ludźmi i ich nowymi partnerami po rozwodzie. To też nie jest łatwe. Niestety.
My również jesteśmy rodziną patchworkową i jesteśmy bardzo szczęśliwi.
Ja wierzę, że każdy gdzieś ma swoją drugą połówkę i w pewnym momencie ją spotyka. Kiedyś zadawałam sobie pytanie „Czemu tak późno się spotkaliśmy?” – zdecydowanie łatwiej byłoby, gdybyśmy od razu trafili na siebie. Ale nic nie dzieje się bez przyczyny i widocznie tak miało być. Teraz mamy siebie, stworzyliśmy rodzinę i żyjemy sobie bardzo radośnie 🙂
Czasem „partner z odzysku” da więcej szczęścia niż jakikolwiek inny 🙂
Życie nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać..Nie sądziłam, że jeszcze kiedykolwiek podejmę próbę zawalczenia o siebie i o własne szczęście. Jestem po dwóch rozwodach, mam dwoje dzieci . Poznałam mężczyznę, również po przejściach z dziećmi. Oboje jesteśmy pokaleczeni przez życie, samotni i bardzo spragnieni normalności ..Dziś wiem, że warto i trzeba dać sobie szanse na miłość, ale też mam świadomość, że oboje musieliśmy wiele dróg i zakrętów pokonać , by się spotkać ..,
Życzę Ci w takim razie samych radosnych dni z osobą na której mozesz polegać. Miłośc i szczęścia.
A ja mam teraz wielki dylemat, największy w swym życiu. Po rozwodzie szczęśliwie zakochałem się ponownie. Partnerka nie ma jeszcze swoich dzieci, a chciałaby mieć dwójkę. Ja mam już dwójkę z poprzedniego małżeństwa, na które łoże alimenty i uważam, że nie stać mnie na model 2+2. Chciałbym ale tylko jedno dziecko. Partnerka stawia sprawę na ostrzu noża, albo dwójka albo się rozstajemy…
Myslę, ż etemat jest nizwykle istotny. Czasem nie można tak wszystkiego zaplanować od A do Z. Waro rozmawiać i może pójść na kompromos. Nie zawsze tez pojawienie ię dziecka to sprawa tak oczywista. My na spełnienie marzenia o dziecku musieliśmy poczekać kilka lat. Niestety los czasem płata figle. Mam nadzieję, że wszystko sie dobrze ułoży.
A co zrobic w momencie kiedy partner stawia swoje dziecko ponad wszystko i mówi mu, ze to on jest najważniejszy w jego życiu? A jego syn potem z premedytacją to wykorzystuje? A ja muszę to akceptować,bo to tylko biedne dziecko:( faktycznie tak jest ?
Nie ma idealnych. Najlepiej byłoby sobie wybaczyć, aniżeli zaczynać od nowa i znowu się ranić. Bo w zasadzie budowanie nowego związku nie uwolni nas od nieprzebaczania.
Czasem jednak nie da się wybaczyć. Wtedy nie ma co tkwić w związku, w którym nie ma zaufania i miłości.
Od marca mamy razem zamieszkac,ja moj nowy partner i moj syn i tu pojawia sie rysa na naszym dotad niezmaconym zwiazku.Jego dzieci mieszkaja z mama ,czesto ma je u siebie na weekendy swieta ferie i cale wakacje.I wtedy my z moim synem pomieszkujemy razem z nimi i jest fajnie,jego dzieci mnie akceptuja,moj syn uwielbia mojego nowego partnera.Ale czym blizej marca tym wiecej gorzkich slow pada z jego ust,np zebym sobie nie myslala ze on bedzie nianczylmojego syna(mam dwuzmianowa prace i syn czesto nocuje u ojca albo u babci),albo zeby jego dzieci czuly sie swobodnie(tak jakby do tej pory sie tak czuly w naszym towarzystwie)Naprawde probuje rozmawiac i strasznie to przezywam kiedy slysze podobne komentarze,zadtanawiam sie nad rozstaniem.Nie wiem co robic.
Z calego tekstu najbardziej zapadlo mi wyrazrenie “ Działało to również w drugą stronę…” Okazuje sie bowiem, ze w praktyce tak czesto nie jest,. Rozwodnik, ktorego ja poznalam zawsze stawial byla partnerke na pierwszym miejscu, jej oczekiwania i wymagania. Pracowalam od rana do wieczora, by utrzymac dom i nas, nie bylam na zadnych wakacjach od lat.. On wyjezdzal ze swoim dzieckiem i relacjonawal mamie gdzie to nie byli, jak pieknie sie bawia i jakim jest wspanialym tata. Prowadzil wiec nadal zycie dokladnie tak za nim mnie poznal i ze swojej strony nawet nie szukal mozliwosci zbalansowania zycia. Moja corka go denerwowala, krzyczal na nia a swojej na wszystko pozwalal i nigdy nawet nie upomnial.. Mam w sercu zal do Siebie, ze zaufalam czlowiekowi, ktorego kazde slowo okazalo sie nic nie warte. To egoista , 2 krotny rozwodnik plus po nieudanym 3 zwiazku z ktorego mial dziecko – na ktore podobno byl zlapany…. razem 4 dzieci.
Ja stracilam wiare w mezczyzn, ale milo czytac, ze niektorym sie udalo. Po swoim doswiadczeniu zalecam duzo ostroznosci mozna skrzywdzic bowiem siebie i wlasne dziecko.
Genialny wpis, tak bardzo prawdziwy. Dziękuję.
Wszystko pięknie ładnie ale jeśli dla Pana rozwodnika z dziecmi nowa partnerka nigdy nie zamierza być najważniejszą osobą w ich życiu to nie powinien zawracac wolnym Kobietom głowy. Jeśli dzieci Partnera mają być najważniejsze to niech z nimi sobie spędzajcie cały swój czas do końca jego dni. Gdyby ktoś Pana rozwodnika potraktował jako dostawkę to byłoby larum. Gdy rozwodnicy tak traktują Partnerki a te się burzą to spada na te kobiety fala krytyki. Jeśli to co spłodził facet jest dla niego ważniejsze niż ten z kim to zrobił i takie wyznaje wartości to powinieneś tylko dzieci płodzić i nie wart jesteś miłości jakiejkolwiek kobiety. Niestety większość panów tak ma i jakiekolwiek zwrócenie na to uwagi jest traktowane jako atak. I nie nabierajcie się na to że mówi na początku że rozumie Twoje potrzeby i chce mieć z Tobą dziecko. Po roku mu przechodzi bo ma fajna nowa łaskę u boku i jedynie czego pragnie to święty spokój. Nie mówiąc o finansach. Nie licz że wesprze Cie w planach np. kupnie większego mieszkania dla Was. On jest w stanie wydać ostatni grosz na to żeby jego córka zrobiła sobie hybrydy. Finansowo musisz sobie radzić sama.
Wszystko pięknie ale jak poradzić sobie z ciągłym byciem ta druga? Kiedy potrzeby ex są na pierwszym miejscu A to co Ty chcesz jest „odkładanie na półkę” czyli: wspólne wyjścia np na urodziny twoich znajomych. Czy jest sens czekać aż mezczyzna z którym się spotykasz zmieni to? Czy dalej będzie na każde zawołanie jego ex aby zajął się ich dzieckiem bo ona wychodzi.
Chciałbym zeby u mnie tez było tak wszystko super. Mam synka z poprzedniego związku. Bardzo go kocham. Gdy się rozstawiliśmy jego matka strasznie utrudniała mi kontakt. Nie obyło się bez kilku rozpraw sądowych. Po 2 latach zacząłem spotykać się z kimś innym. Byłem ostrożny po tym ja zakończył się poprzedni związek majacy trwać juz do końca. Postanowiłem jednak spróbować. Nowa partnerka wiedziala o tym ze mam synka oraz o problemach jakie stwarza jego matka. Wszystko miedzy nami układało się pomyślnie. Spedzalismy ze sobą bardzo dużo czasu i chcieliśmy coraz więcej. Były rozmowy o mieszkaniu o dzieciach i ślubie. Po roku się zaręczyliśmy. Kontakty z dzieckiem miałem najpierw w obecności matki. Ta często probowala szukać pretekstów aby móc zabronić widywać się z dzieckiem i tak zrobiła. Złożyła do sądu wniosek o ograniczenie kontaktów z głupich powodów ktore sobie wymyśliła. Obecna partnetka chciala poznać synka. Jednak spotykając się z synkiem w obecności matki ciężko i niekomfortowo było mi spotkać się w 4 osoby. Mowilem jej ze to dla mnie trudne i chciałbym aby poznała synka w momencie kiedy będę go zabieral sam. Będziemy mieli wtedy swobodę i tyle czasu ile będziemy mieli żeby razem się poznać. Po roku w sądzie wszystko zostało ustalone. Matka nie miała powodów do ograniczenia kontaktów. Sąd zadecydował ze spotkania z synkiem będę miał u siebie bez jego matki. W tym momencie obecna partnerka powoedzial ze juz nie chce go poznać. Chciala wcześniej to jej nie pozwoliłem A teraz ona juz nie chce. Od tego momentu nienawidzi mojego synka który nic jej nie zrobił. Widzieli się raz u mnie na świętach. Wtedy nie poinformowałem obecnej partnerki o tym ze synek bedzie. Nie ufa mi teraz i mówi że ja oszukałem. Mowi ze nie może mi zaufać i nic z tego nie będzie. Trwa to juz rok. Jestem psychicznie zmęczony. Kocham ja. Z synka nie zrezygnuje bo na to nie zasłużył. Zasłużył natomiast na kochającego tatę i rozwój tak jak inne dzieci. Nie zrezygnuje z niego bo go kocham. Nie pozwolę by wychowywal się bez mojej obecności. Mamy super kontakt. Przyjezdza do mnie. Do swojej baci (mojej mamy). Chce ze mną spędzać czas. Ma juz 6 lat. Obecna partnerka mowi ze jeśli on nie zniknie z mojego życia to jej zachowanie się nie zmieni. Dlaczego można takie coś mówić? Tym bardziej że ona lubi dzieci. I ma do nich naprawdę super podejście. Problem w tym jest taki, że inne dzieci lubi A nie mojego synka. Co mam zrobić? Zalezy mi na niej ale to co ostatnio mowi powoduje ze serce mi peka. Budowałem z nią związek na poważnie. A teraz nie wierze w to co się dzieje….
Moim zdaniem powinieneś ją zostawić albo dać jej jasno do zrozumienia, że nie możesz zrezygnować ze swojego dziecka, niech się postawi troszkę na twoim miejscu. Wytłumacz, że jeśli cię kocha, to nie powinna stawiać cię w takiej sytuacji.
Kochasz ją, jest dla ciebie bardzo ważną osobą, ale również synek jest ważny. Jedyne co możesz zrobić to spędzać więcej czasu wspólnie, a nie tylko z dzieckiem, nie zapominaj, że wam również należy się trochę pobycia sam na sam.
Może czuje, że najważniejszy jest dla ciebie syn i to jego zawsze postawisz na pierwszym miejscu, a ona jest tylko dodatkiem?
Podejrzewam też, że kobieta najwyraźniej nie akceptuje twojego synka, bądź jest zazdrosna, dlatego tak się zachowuje.
Może chodzi tu o trudną matkę synka? Może boi się zranien ze strony synka i przekazywania negatywnych emocji matki, która z tego co piszesz ma złośliwy charakter? Może boi się że kiedyś zostawisz ja w trudnej sytuacji jak będziesz musiał wybierać między nią a synem i boi się z tego powodu planowania przyszłości z Tobą i nie ma do Ciebie zaufania? Czy rozpieszczasz synka, stawiasz go na 1szym miejscu, nie masz środków finansowych na waszą przyszłość, przekladasz wasze wspólne plany bo matka dziecka na złość Tobie odwołuje spotkania? Może zwyczajnie boi się czy w Twoim życiu jest też miejsce dla niej, czy większość uwagi i czasu poswiecasz na kontakty z synem, które są utrudniane? Może brakuje wam czasu na wasze chwile, wyjazdy czy wspólne hobby. Dziwię się że nie ma zrozumienia dla takich kobiet które decydują się na związek z osobą z przeszłością, to często są kobiety na początku swojej trudnej drogu życiowej i szukają stabilizacji, pracy, partnera z którym stworzą dom. Nie rozumiem wszechobecnego kultu matki półki który każe wmówić że najważniejsze w życiu człowieka są dzieci. U mnie na pierwszym miejscu zawsze będzie partner. Nie rodzina, nie dzieci. Bo to z nim planuje zostać na zawsze i stworzyć dom, dzieci się usamodzielnią i błędem jest zatrzymywanie ich w domu, to niezdrowe dla nich. Nigdy nie zrozumiem dlaczego partner który powinien byc najcenniejsza osobą w naszym życiu, naszym wyborem życiowym, jest tak niedoceniany. Czy kobiety widzą tylko dzieci jako szczęście i realizację w życiu, nie ważne z kim, byle finansowo było ok?
Trafiłem na ten wpis dlatego, że sam jestem w roli ojca będącego po rozwodzie. Tak, mam także z byłą żoną córkę. Powodem naszego rozstania po 9 latach była totalna niezgodność charakterów. Pierwsze 4 lata małżeństwa były naprawdę udane. Kolejne 5 lat to ciągle kłótnie nawet z byle powodu, pod byle pretekstem. Oczywiście próbowaliśmy się pogodzić, jednak w końcu oboje stwierdziliśmy, że lepiej rozstać się w momencie, gdy mamy dla siebie jeszcze szacunek niż gdy mielibyśmy skakać sobie do gardeł.
Od tamtego wydarzenia minęło już dość dużo czasu (ja mam 32 lata), ale od jakiegoś czasu czytam właśnie wpisy i opinie o ludziach po rozwodzie i o tym, jak i czy w ogóle ułożyli sobie życie. Wiecie, nie umniejszam nikomu, ale gdybym miał kierować się tylko opiniami i wpisami, powinienem nastawić się na śmierć w samotności albo na wychodzenie z domu tylko do pracy i zakupy. Tymczasem uwierzcie, takie opinie są mocno krzywdzące dla nas, mężczyzn po rozwodzie, bo jesteśmy w pewien sposób wrzucani do jednego wora. Nie każdy mężczyzna zdradza, nie każdy mężczyzna stosuje przemoc domową. Czasami tak właśnie niefortunnie życie potrafi się potoczyć.
Od czasu rozwodu spotkałem się z kimś. Rozmawiało nam się świetnie, spotkaliśmy się, było miło. Oczywiście ja nigdy nie ukrywałem i nie ukrywam, że jestem po rozwodzie, że mam córkę. Z początku ta osoba twierdziła, że jej to nie przeszkadza, że ona to rozumie. Cóż, dalszy rozwój sytuacji znacie. Kontakt się urwał po jakimś czasie.
Odnoszę wrażenie, że mężczyzn z podobnym bagażem do mnie traktuje się jak trędowatych. A to nie jest tak. Ja zdaję sobie sprawę, że jeśli jakimś cudem uda mi się kiedyś kogoś znaleźć, będę musiał, a przede wszystkim będę chciał dać poczucie, że jest numerem jeden, nie piątym kołem u wozu. Dzieci dorastają, mają swoje życie, a my? My nadal mamy swoje i to od nas zależy czy damy pełnię siebie drugiej osobie i czy będziemy umieli oddzielić przeszłość od teraźniejszości. Tak, chciałbym kiedyś jeszcze ułożyć sobie życie, bo samotność nie jest niczym dobrym, ale serio, czytając niektóre wpisy w internecie mam wrażenie, że my, mężczyźni, jesteśmy z góry skreśleni.
Tak się zastanawiam czy łatwiej jest rodzicowi zbudować związek z kimś kto też ma już dzieci ? Czy miał ktoś szansę spróbować z kimś kto miał ale też z kimś kto nie miał dzieci, jak byście porównali takich partnerów ?