Od samego początku wspólnego życia z maluchem to my dla naszych dzieci jesteśmy wzorem do naśladowania. To my rodzice uczymy je, co należy jeść i wyrabiamy w nich nawyki żywieniowe. Problemy z wagą już u najmłodszych dzieci nie biorą się znikąd. Jest to sytuacja, na którą pracują rodzice oraz bardzo często dziadkowie. Przez lata za sprawą złych nawyków żywieniowych, których uczymy nasze dzieci wyrabiamy w nich chęć do niezdrowego jedzenia. Zmieńmy to i dajmy naszym dzieciom dobry przykład. Bardzo ważne jest to, co podajemy naszym dzieciom do jedzenia, często produkty dla dzieci po przeczytaniu ich składu zasługują na to by wyrzucić je do kosza. Czytajmy etykiety, szczególnie, jeżeli jedzenie podajemy naprawdę małym dzieciom.
Na spacerach, placach zabaw czy w przedszkolu coraz więcej widzi się grubych dzieci. Ok fajnie jest się przytulić do takiego miękkiego ciałka, ale wszystko w granicach zdrowego rozsądku. I nikt mi nie wmówi, że to geny są odpowiedzialne za otyłość u dzieci, że taki urok dziecka. Pomijając odosobnione przypadki gdzie do czynienia mamy właśnie z zaburzeniami w organizmie małych dzieci, gdzie otyłość powoduje właśnie genetyka. Tylko zastanówmy się, dlaczego coraz mniejsze dzieci chorują na cukrzycę i inne choroby cywilizacyjne. Mówi się, że co 5 dziecko w wieku szkolnym jest otyłe.
Otyłość i nadwaga u dzieci staje się palącym problemem. Według badań Instytutu Żywności i Żywienia odsetek dzieci i młodzieży z nadwagą i otyłością w Polsce w 1995 r. wynosił niecałe 9 proc., a w 2000 r. już ponad 11 proc. W kolejnych latach systematycznie wzrastał. Obecnie wynosi niemal 16 proc. Z dorosłymi nie jest lepiej. U zaledwie 5 proc. dzieci i młodzieży z nadmierną masą ciała otyłość ma związek z chorobami układu dokrewnego (np. niedoborem hormonu wzrostu, niedoczynnością tarczycy), zespołami uwarunkowanymi genetycznie czy przyjmowaniem leków, np. kortykosteroidów. U pozostałych 95 proc. nadwaga i otyłość są wynikiem przekarmienia, czyli spożywania większej liczby kalorii, niż wynosi zapotrzebowanie organizmu[i].
My w domu sytuacje mamy jasna, babcia jest od rozpieszczania, ale nie koniecznie słodyczami. Mamy ustalone zasady, i jak ma ochotę przynieść coś dla dzieciaków są to owoce. Oczywiście nie twierdzę że moje dzieci nie jedzą słodyczy, czekolady czy lodów. Oczywiście, że jedzą ale wszystko pod kontrolą. A jako, że kobieta zmienną jest, ja jestem głodna zmian. Więc mój podpis pod petycją Głodni zmian był czymś naturalnym. Więc jeżeli i Wy chcecie cos zmienić w kwestii to podpiszcie się pod e-petycją do Ministra Zdrowia dotyczącą wprowadzenia porady dietetycznej finansowanej przez NFZ dla kobiet w ciąży i rodziców małych dzieci.
Otyłość to jest przecież nasz wspólny problem, problem społeczeństwa i trzeba go jakoś rozwiązać. #Marchefka Challenge to inicjatywa blogerów, która zrodziła się na lipcowym spotkaniu w ramach projektu Rodzice dla Zdrowia. Rodzice i dietetycy postanowili narobić trochę szumu w sieci, żeby zebrać poparcie społeczne pod inicjatywą wprowadzenia porady dietetycznej dla kobiet w ciąży i rodziców małych dzieci finansowanej przez NFZ. Jeżeli i Ty możesz Nas wspomóc oddaj swój głos, każdy głos jest na wagę zdrowia, zdrowia naszych dzieci. Swój głos możesz oddać tu.
My z Jasiem od kilku dni biegamy z marchewkami, robiąc przy tym sporo szumu i zainteresowania społeczeństwa. Ostatni niedzielny spacer po parku i kilka pytań a po co ta marchewka. Naprawdę można zrobić wokół tego spory szum, trzeba tylko chcieć. A Wy jak zachęcacie swoje dzieci do zdrowego jedzenia? Kto u Was jest odpowiedzialny za szykowanie posiłków?
[i] źródło:http://www.poradnikzdrowie.pl/ciaza-i-macierzynstwo/zdrowie-dziecka/otylosc-u-dzieci-tragiczne-statystyki-ile-jest-w-polsce-dzieci-z-nadwaga-i-otyloscia_40927.html
i ja jako mama jestem zaaaa:)
Super, bardzo się cieszę.
U nas w domu głównie gotuje ja tylko niestety mam niejadka no zupki je ślicznie wszelkiego rodzaju mogę wszelkie warzywka do nich dorzucić i zje ze smakiem. Ostatnio ma straszną ochotę na wapń i króluje u nas jogurt naturalny ale jak nie mogę go zmusić do zjedzenia surowych warzyw pluje dalej niż widzi i jak wcześniej jadł ślicznie wszystkie owoce tak teraz też ich nie chce, dodam, że słodyczy nie jada ewentualnie herbatniki. Nie przepada za bardzo słodkimi rzeczami ai nie lubi póki co czekolady (kakaa) wiem, że to wszystko jeszcze może się u niego zmienić bo ma dopiero 15 mies. ale ja mam znów problem, żeby moje dziecko przytyło.
A co do dzieci otyłych to dzieci głównie nawyki żywieniowe wynoszą z domu mojej mamy koleżanki synowa swojego 2 letniego synka karmiła pączkami na obiad bo jej się nie chciało gotować przez to był i w sumie jest strasznie gruby.
Czyli jednak są i pączkowe dzieci.
Podpisane?
Przeraża mnie coraz bardziej otyłe społeczeństwo. Ostatnio oglądałam program o pół tonowej mamie. Wyobrażasz to sobie? 409 kg żywej wagi…
Powiem tak, po imprezie urodzinowej zostało trochę owoców i czekolady do polania ich. Wczoraj podalam deser rodzince i córka wcale nie moczyła truskawek w czekoladzie, jak mamusia a zachwycała się samymi truskawkami, które uwielbia 🙂
To świetnie u mnie Jasiek też uwielbia owoce i mini marcheweczki.
Rewelacja!
Maly u nas jeszcze niendaje rady z taką marchewą, ale za to lata z jabłkiem, aż się trzęsie jak o nim usłyszy, bądź je zobaczy 🙂 szkoda, że fotki nie mogę dodć, to bym się pochwaliła jak wcina 😛
Można na fb pod zapowiedzią konkursu. Chętnie zobaczę.
Katarzyna Zimna(nie moge wkleic linku do profilu bo jestem na tel) oczywiscie widzac co sie dzieje na swiecie i z jakim jedzeniem mamy stycznosc przede wszystkim dbam o to by moj syn jadl zdrowo. Nie wiedzialabym nic na ten temat gdybym nie szukala informacji w internecie. Moja rodzina jak i męza nie ma dobrych nawykow zywieniowych wiec tym bardziej dbam by nasze dziecko mialo dobry start. Przez co nasz tryb jedzenia tez sie polepszyl, jemy kasze warzywa i owoce codziennie. Dla dziecka gotuje oddzielnie i choc ma juz prawie rok to nie jadl jeszcze czekolady mleka krowiego i „normalnego jedzenia” jak to niektorzy twierdza. Choć jestem mloda matka to na szczescie nie podązam za trendy tzn karmienie sztuczne z butelki, smoczki, chodaki itp. Moj syn byl i jest karmiony piersia i dzieki temu tez dostaje to co najlepsze a takze chroni go to przed roznymi chorobami m.in. wlasnie otyloscia. Nie doi smoczka, nie chodzi z pieluchami, nie mial chodaka i dzieki temu sam zaczal chodzic w 10 msc. Przekaski to glownie owoce swieze lub suszone czy wafle ryzowe, chrupki. Szkoda mi tych dzieci ktore od 3-4 msc dostaja manne na mleku krowim, tony cukru i soli, smazone przyprawione jedzenie bo jak wiekszosc twierdzi czym szybciej to lepiej bo bedzie wszystko jesc. Wszystko przez to ze rodzice nic kompletnie nie wiedza na temat zywienia dziecka. W sumie sama bym duzo nie wiedziala gdybym nie zaczela sie interesowac tym tylko w sumie trzeba chciec zdrowo zywic dzieci i nic wiecej nie potrzeba bo internet chyba ma prawie kazdy a tutaj pelno artykolow na ten temat. Ludziom przeszkadza widok marchewki u dziecka ale nie przeszkadza widok upaćkanej buzi od czekolady dziecka ktore jeszcze nie siedzi i to jest straszne..
Z aktywnością fizyczną nie mamy problemów, dziecko nasze jest rozbiegane, nie usiedzi w miejscu ani minuty. Co do żywienia dzięki Bogu jest żłobek 🙂 jadłospis zdrowy i pięknie urozmaicony, nie ma dojadania między posiłkami, bywają gorsze dni i córka odmawia jedzenia, ale ogólnie jest naprawdę dobrze. W domu natomiast je niewiele, ale w związku z tym, że nie należy do szczuplutkich przymykam oko, walka póki co nie ma sensu bo efekt jest odwrotny od zamierzonego. Owoce, nabiał i mięso zjada chętnie, gorzej z warzywami, jednak wierzę w żłobek i jego zbawienny wpływ, już nauczyła się tam jeść zupy. Kiedy jest w domu staram się by jadła 5 urozmaiconych posiłków, ale coraz częściej kończy się na max 3, pozostałą część dnia żyje powietrzem, piciem i zabawą ;).
Jak zachęcam synka do aktywności fizycznej? No cóż zachęcamy się oboje, codziennie ćwiczę w domu, a wraz ze mną mój synek. Natomiast synek uwielbia spacery, aktywność na dworze, dlatego zazwyczaj to on, jako pierwszy stoi gotowy do wyjścia 🙂 Oprócz ćwiczeń i spacerów, które bardzo lubimy, staram się zapoznawać synka z ”nowymi” warzywami oraz owocami. Jestem fanką zdrowego stylu życia, który bardzo chciałabym zaszczepić właśnie mojemu szkrabowi od najmłodszych lat 🙂 Chodząc na zakupy czytam etykiety na produktach i staram się wybierać tzw. ”mniejsze zło” dla moich dzieci, tłumaczę starszej córce na co powinna uważać kupując żywność. Mam nadzieję, że w przyszłości moje dzieci nie będą otyłe i tak, jak ja chętnie będą propagowały zdrowy styl życia w którym nie zabraknie czasu na aktywność fizyczną.
Katarzyna Kijek
Link do mojego fb: https://www.facebook.com/katarzyna.kijek
By zachęcić dziecko do aktywności fizycznej i zdrowego odżywiania zaczynam od siebie:) Moja córka jest na etapie naśladowania we wszystkim mamy, więc jestem dla niej wzorem i przykładem. Ponadto to właśnie teraz programuje u dziecka właściwe nawyki. Dlatego gdy podaje córci zdrowe przekąski, to sama też je jem, a nie cichaczem po kryjomu wcinam czekoladki. Nie podjadam też fast-foodów, chipsów, gdy dziecko idzie spać, choć jest to częsta pokusa rodziców:) Sami początkowo z mężem tak robiliśmy. Ola zasypiała, a małżonek myk do Maka po podwójnego hamburgera:) Aż w końcu powiedzieliśmy basta, gdy córcia przyłapała nas na tym niechlubnym procederze. Nasza kuchnia przeszła całkowita rewolucję. Razem wspólnie z dzieckiem jemy zdrowe pełnowartościowe posiłki. Uwielbiamy warzywa i owoce w każdej ilości. Córka nie zna smaku batonika, słodkich napojów. Nie ma u nas w domu w ogóle takich produktów. Pokazujemy jej jak smaczne są zdrowe posiłki, które staram sie robić w sposób estetyczny, np. z warzyw powstają zwierzątka, kwiatuszki, co bardzo sie podoba córci. Jemy 5 posiłków dziennie, codziennie też dużo przebywamy na świeżym powietrzu aktywnie się bawiąc: ganiamy się, biegamy, chowamy, gramy w piłkę (wszystko na tyle na ile pozwala wiek młodej)…. Córcia jeździ z nami na rowerach (jeszcze jako pasażer). Chodzimy co tydzień na basen. Jeśli od początku RAZEM zdrowo jemy, podejmiemy aktywność fizyczną, to dla dziecka jest coś naturalnego i wcale nie trzeba malucha namawiać do zjedzenia groszku czy brukselki. U nas to się sprawdza. I ze wszystkiego czerpiemy wielką radość. Aktywność fizyczna jest dla nas rodzajem kolejnej zabawy, a zdrowe posiłki chwilami do spędzenia miło wspólnie czasu. I korzystamy na tym wszyscy: my rodzice i dziecko:)
p.s. I bądźmy stanowczy dla babć i cioć, które nam próbują dzieci karmić słodyczami. MY z mężem od początku byliśmy niezłomni, mówiliśmy stanowcze „nie”, mimo słów krytyki („Zabieracie dziecku dzieciństwo”, „No jak tak można, jedna czekoladka nie zaszkodzi”) i teraz rodzina i otoczenie przywykło i nikt mi już dziecka nie chce paść chipsami. Poza tym słodycze jemy, ale jest to przyjazna słodycz: robimy ciasto marchewkowe, ciasteczka owsiane itd. Można? Można! trzeba tylko chcieć:)
🙂
Lenki do aktywności fizycznej nie trzeba specjalnie zachęcać uwielbia biegać jeździć na rowerze wrotkach czy tańczyć ze zdrowy,odżywianiem jest ciut gorzej ale staram sie ja jak najwięcej zapraszać do kuchni do przygotowywania wspólnie posiłków . Bardzo chętnie pichci dla taty pozwala jej również eksperymentować łączyć różne smaki . Bierze czynny udział w zakupach dzięki Leni poznaliśmy smak kokosa ,Karambola ,Avocado czy fig dla niej kopiliśmy parowar elektryczny i wszyscy chętnie z niego korzystają nawet dziadkowie Doceniamy też to co mam swoje jajka ryby czy mięso z indyka . Stawiamy na naturalność z odrobina egzotyki
A u nas jest odwrotnie. To nie ja zachęcam corcie do aktywności fizycznej i zdrowego jedzenia a ona mnie. Właśnie zaczęła chodzić i wręcz biega. Codziennie robi tyle kilometrów wokół stołu i z pokoju do pokoju że aż trudno mi doliczyć. Przez co i ja mam zapewniona aktywność i dużo na prawdę dużo ruchu. Co do zdrowego odżywiania to było ono moim celem juz przy początkach rozszerzania diety. Jak na razie tego się trzymamy. Jednak niedawno mąż zapytał mnie kiedy nasze dziecko będzie mogło jeść to co my bo przecież niebawem roczek suknie. W odpowiedzi usłyszał że już może jeść to co my pod warunkiem że my będziemy jeść to co ona. I tak się zaczęło. Eliminacja czesciowa cukru. Wbrew pozorom nie jest to aż tak bardzo trudne. Ograniczenie soli. Więcej gotowania na parze niż smażenia. Picie wody zamiast napojów. Soki świeżo wyciskane zamiast tych z kartonu. A przede wszystkim dużo warzyw i owoców. Córcia teraz nas najbardziej naśladuje dlatego uważamy co pijemy i jemy bo ona chce to co my. Dzięki niej też zmieniliśmy swój sposób odżywiania na zdrowszy. Nie mogę dodać linka do fb bo pisze z tel. Ale moje konto to Ania Baran