Pamiętam jak w kwietniu dzieliłam się z Wami moimi radami jak przygotować się do przejażdżek rowerowych z maluchem. Możecie o tym poczytać w tym wpisie. Miesiące letnie zleciały nam bardzo szybko i niestety za oknami mamy już jesień. Nie ubolewam dlatego, że nie lubię jesieni, bo uwielbiam tą porę roku, ale wraz z nadejściem jesieni powoli rozstajemy się z naszymi rowerami.
Jesień za oknami, a my wybraliśmy się na jedną z ostatnich przejażdżek rowerowych. Niestety nasze choroby najpierw Jasia a teraz moja chyba nie pozwolą nam już za bardzo poszaleć na rowerach. Dla mnie szaleństwo rowerowe to najprzyjemniejszy sposób na utrzymanie ładnej figury i spalenie nadmiernych kilogramów i zwiedzanie okolicy. Od wiosny powstanie cykl wpisów pt: Rowerem z dziećmi w Łodzi i okolicach, gdzie pojechać by było bezpiecznie, miło i przyjemnie?
Zastanawiacie się pewnie, dlaczego ostatnie? Ostatnie, dlatego, że niebawem trzeba będzie rowery odstawić do komórki i czekać wiosny, bo niestety za zimno na rowerowe szaleństwa z maluchem. A i jeszcze choroby, które nas ostatnio dopadły niestety nie sprzyjają wycieczkom rowerowym. Wiatr i zimne powietrze to jest to, czego przy rowerowych wycieczkach wystrzegam się najbardziej. Niestety od czasu, kiedy Jaś poszedł do przedszkola wciąż walczymy z choróbskami.
Ale wczoraj udało się nam jeszcze wyskoczyć do pobliskiego lasku. Jaś stęsknił się już za widokiem wiewiórek a jeszcze jak zobaczył w domu 5 kg orzechów to zapaliło mu się światełko, że przecież bardzo dawno ich nie dokarmialiśmy. Więc pojechaliśmy i radość była niesamowita, dawno nie widziałam go tak roześmianego i szalejącego po lesie, oraz biegającego za wiewiórkami. Problem był jeden, bo chciał żeby do niego przychodziły a jednocześnie wykonywał zbyt gwałtowne ruchy, czym je od siebie odstraszał. Ale daliśmy rade, opanowaliśmy wiewióry i wszyscy byli zadowoleni, szkoda tylko, że orzechy skończyły nam się po kilku minutach. Ale chyba nie dalibyśmy rady nakarmić wszystkich wiewiórek w lesie. Jest ich u nas bardzo dużo. Podchodzą do nas same, stają na 2 łapkach i pięknie proszę o orzeszki.
Oczywiście furorę w lesie robił Jasiowy kask, który ostatnio od nas dostał, każdy zwracał na niego uwagę. A ile pytań w stylu gdzie go można zamówić, gdzie go pani kupiła już sama nie pamiętam? Kask rowerowy – Wiewiórka, o którym możecie przeczytać tu. A ja musze Wam powiedzieć, że jest to świetny zakup. Choć na samym początku myślałam, że jednak będzie za duży na Jasia, ale po wyregulowaniu wszystkich pasków i dopasowaniu do głowy na czapie leżał idealnie. Domówiliśmy jeszcze dzwonek z szaloną wiewiórką, ale ten musi poczekać już na Jasiowy rower na wiosnę.
Bo ja, co niektórzy już pewnie wiedzą dla mnie kask jest bardzo ważną sprawą podczas przejażdżek rowerowych. Bez niego się nie ruszamy. Oj ile ja się najeździłam i naszukałam żeby kupić pierwszy kask dla Jasia aż wreszcie w Decathlonie udało mi się upolować nasze poprzednie czerwone cudo. Ale tamten był taki zwykły standardowy, klasyczny. Niestety wtedy problemem był rozmiar, na małą główkę Jasia nie sposób było dopasować odpowiedni kask, po długich poszukiwaniach się jednak udało. Choć wtedy z wzorami poszaleć nie mogliśmy. Jednak dzieciaki rosną tak szybko, że po 2 sezonie musieliśmy szukać kolejnego kasku. I zdecydowaliśmy się na wiewióra, dla mnie to cudo i sama bym chciała taki mieć. A jak Wam się podoba nasz wiewiór? Dla zainteresowanych tego typu kaskami a wzorów jest zdecydowanie więcej zapraszam, tu.
A teraz kilka cudownych i kolorowych zdjęć z naszej wycieczki do lasu, na których udało mi się nawet uwiecznić kilka wiewiórek na zdjęciach.
A żeby było bezpiecznie na jesienne wycieczki zakładamy Jaśkowi kamizelkę odblaskową. A o odblaskach o bezpieczeństwie na drodze całkiem niedawno ukazał się wpis.
Świetny ten kask
Jest super
Piękne zdjęcia. Kask naprawdę rewelacyjny. 🙂 Niesamowite są te wiewiórki. U nas tak nie podchodzą blisko. Uciekają zaraz na drzewo.
Coś wiem na temat szukania kasku rowerowego dla małego dziecka. Ciężko jest znaleźć taki na małą główkę. Wasz jest rewelacyjny!
Kask – boski!!! My jeszcze przy okazji pięknego słonka na dworze wybieramy się na rowery, córka woli taki sposób niż zwykły spacer 🙂
U nas rowery tez zawsze na pierwszym miejscu. Wszyscy uwielbiamy. A Jasiek jak tylko zobaczy kask to aż piszczy z radości, że jedziemy na rower.