Większość kobiet w pewnym okresie swojego życia pragnie zostać mamą. Tylko niestety los czasami komplikuje nam drogę do upragnionego macierzyństwa i na dwie kreski na teście ciążowym niektóre z nas muszą czekać latami. Tak było też ze mną. Na pojawienie się magicznych kresek czekałam prawie 3 lata. Po poronieniu tym bardziej oszalałam na myśl o dziecku, o tym, by zajść w ciążę, głaskać swój brzuszek i posłuchać bicia serca mojego nienarodzonego dziecka. Dziś chciałam się podzielić z Wami swoją historią i tekstem, za który byłam gotowa gryźć. „Nie przejmuj się, że nie możesz zajść w ciążę, ważne, że masz już jedno dziecko” – te słowa usłyszałam od lekarza na obchodzie w szpitalu w drugiej dobie po poronieniu i jeszcze kilka razy później.
Nie przejmuj się, że nie możesz zajść w ciążę, ważne, że masz już jedno dziecko
Co mnie irytowało najbardziej to słuchanie tekstów w stylu: „Ciesz się, przecież masz już jedno dziecko”. Dlaczego stać ludzi na takie teksty bez zastanowienia się, czy nie zdają sobie sprawy, że takie teksty ranią? W moim przypadku też nie było łatwo, jednak po latach walki doczekałam się drugiego synka, dziś rezolutnego 3-latka. I naprawdę bardzo współczuję parom, które nie doczekały potomstwa lub ich walka trwa już latami. Bo sama wiem, czym są marzenia o potomstwie. Znam przypadki gdzie walka trwałą ponad 10 lat, ale również takie, które nie dały rezultatów. Wiem, że to bardzo boli. I doskonale wiem, jak ciężko znosi się porażkę co miesiąc. Przeżywałam to, co miesiąc prawie przez 3 lata.
„Nie przejmuj się, że nie możesz zajść w ciążę, ważne, że masz już jedno dziecko”
Takimi mniej więcej słowami pożegnała mnie kiedyś pani doktor ginekolog, do której udałam się po poradę w czasie mojej walki o kolejną ciążę. Więcej do niej nie wróciłam. W oczekiwaniu na drugiego synka z miesiąca na miesiąc traciłam nadzieję. Pamiętam, że czekanie co miesiąc na 2 kreski na teście ciążowym, to był najtrudniejszy czas w życiu. Co miesiąc kolejne rozczarowanie i kolejnym załamanie. Trwało to prawie 3 lata, kupowane co miesiąc testy i nic. Oczekiwanie na cud rujnowało moją psychikę, lecz nie tylko moją, ale całej naszej rodziny. Bywało w tamtym okresie naprawdę ciężko. Nie wiem, jak udało mi się to przeczekać i przetrwać. Gdyby nie wsparcie męża, nie dałabym sobie rady. A w aptece powinnam mieć kartę stałego klienta na zakup testów ciążowych. Przez ponad dwa lata co miesiąc je kupowałam, by potem robić je w ukryciu i płakać po kątach.
Powoli zamykałam się w sobie, unikałam wychodzenia z domu, spacerów, bo każdy wózek na drodze lub kobieta w ciąży wywoływały we mnie skrajne emocje. Od zachwytu po nienawiść. Oczekiwanie na pojawienie się na teście ciążowym 2 kresek, ta niepewność potem rozczarowanie była dla mnie jak wielkim bólem. Każdy kolejny miesiąc dla mnie był jeszcze gorszy od poprzedniego, bo oznaczał dalszy ciąg walki o dziecko. Czekanie na pojawienie się 2 kresek było dla nas wielką próbą, którą na szczęście dla nas i naszej rodziny przetrwaliśmy. Dlatego warto być cierpliwym i co najważniejsze wybrać zaufanego lekarza i oddać się w jego ręce. Jednak najważniejsze to nie poddawać się w staraniach o potomstwo.
Poronienie i walka o kolejną ciążę to moja historia
Pomimo że od czasu tych wydarzeń minęło już kilka lat, to ja nadal nie mogę się z tym pogodzić. Ten dzień był najtragiczniejszym w moim życiu. Każdy następny rok, to pamięć o moim nienarodzonym dziecku, którego niedane mi było poznać, zobaczyć i przytulić. Cząstka mojego serca umarła na zawsze. Dziś pisząc te słowa, wcale nie czuję ulgi, już sama nie wiem, co czuję. Żal, smutek i gorycz, która pali i będzie paliła do końca mojego życia. A jednocześnie dziękuję, że pomimo tych traumatycznych przeżyć po latach doczekałam się drugiego synka.
Wszystkim mamom, które straciły swoje dzieci bardzo, ale to bardzo współczuje. Chociaż współczucie nie jest tu dobrym określeniem. Nie znajduję odpowiednich słów, którymi mogłabym je pocieszyć. Pozostaje mi bezsilność i nic więcej. Oraz pamięć o kimś, kogo niedane mi było poznać i przytulić. Pozostaje mi list i zdjęcie z usg schowane gdzieś na dnie szuflady. Zdjęcie, które biorę do rąk i cierpię jeszcze bardziej. A „pocieszanie” w stylu „przecież masz już jedno dziecko” robi więcej szkody w psychice mamy, która straciła dziecko niż dobrego. Człowiek, który tak mówi, pewnie nie chce dla nas urazić, tylko czasem brakuje mu taktu, zrozumienia, delikatności i empatii.
Nikt, kto nie przeżył tego na własnej skórze, nie jest w stanie zrozumieć, co czuje matka po poronieniu. Ja dostałam takie złote rady od lekarza na obchodzie. Jednak zdecydowanie najgorszy była dla mnie widok kobiet w ciąży na sali, na której mnie położono po zabiegu. Bolało, cholernie bolało, rozrywało mi serce jak słyszałam ktg, z każdym uderzeniem serca innego dziecka ja umierałam, umierało moje serce. Odchodziła jakby cząstka mnie, tej wiecznie zadowolonej i roześmianej dziewczyny.
Kampania społeczna „Niepłodności nie widać”
Może czasami rodzina, znajomi, a nawet lekarze zwyczajnie nie wiedza, co powiedzieć i jak się zachować, by Cię nie urazić, nie skrzywdzić po raz kolejny. Jeżeli ja tym tekstem kogoś uraziłam, to przepraszam, ale jeżeli komuś pomogłam, to bardzo się cieszę. Musiałam wyrzucić z siebie to, co siedzi we mnie od lat. Niestety czasu nie da się cofnąć. Uchodziło ze mnie życie i chęć, by żyć dalej. I wiecie, że nie raz miałam ochotę położyć się i już nigdy nie obudzić. Czułam wtedy niesamowity żal do życia, do właśnie, do kogo, bo przecież nie mogłam nikogo obwiniać za to, co się wydarzyło. Iskierki w moich oczach jak to powiedział mój mąż zgasły na długie lata. By po kilku latach jak na teście zobaczyłam dwie kreski, zapaliły się na nowo. I tak doczekałam się drugiego synka, między chłopcami jest 13 lat różnicy.
To jest temat rzeka o którym tak naprawdę można był by mówić bez końca! Zainteresowanych tym tematem odsyłam na stronę Chcemy być rodzicami. Pewnie macie wśród znajomych pary, które latami walczą o potomstwo. Dajcie im wsparcie, tom bardzo ważne.
Prawie 3 lata starań o dziecko. Trauma, załamanie psychiczne, depresja. To były trudne momenty w życiu, nie tylko dla mnie ale i mojej rodziny. Na szczeście dla nas przetrwaliśmy.
*******
Ten wpis napisałam go dla siebie i dla Was. Dla wszystkich par, które starają się o dziecko. Z myślą o wszystkich kobietach, które straciły ciażę. myślą i było im ciężko wyjść do ludzi, i do życia po tych traumatycznych doświadczeniach.
Doskonale Cię rozumiem. My walczyliśmy o pierwsze dziecko też bardzo długo. Bolały mnie słowa, że jestem młoda i mam jeszcze czas. W tamtej chwili byłam gotowa oddać dosłownie wszystko aby tylko mieć dziecko. Przypłaciłam ten czas zdrowiem, a w pewnym momencie nawet załamaniem nerwowym. Nie chciałam żyć. Nie cieszył mnie nowy dom, samochód, wakacje. Nie miałam po co wstawać z łóżka. W tym czasie bardzo pomógł mi mąż. To dzięki Jemu nie podaliśmy się, a on ciągle wierzył, że nam się uda chociaż szansa wynosiła niewielki odsetek. Dziś czekamy na drugie dziecko, córeczkę tym razem, a nasze szczęście chciałabym wykrzyczeć całemu światu ☺
To cudownie, że nie poddaliście się i przetrwaliście ten trudny dla Was czas. A teraz nic tylko się cieszyć. I dbaj o siebie i o malutką.
Niezrozumcie mnie źle ja mam jedną córkę ma teraz piętnaście lat ,ja mam 36 lat przeszłym operację tradycyjną usunięcia guza jajnika ,jajnika i obu jajowodów i dla mnie to ulga ,że już niezajdę w ciąże pierwszym pszeszłam bardzo źle małam głęboką depresję i myśli samobójcze czułam się jakbym nie była sobą jak w labiryncie bez wyjścia .Wiem ,że za chwilę będzie fala hejtu ,ale każdy ma prawo wyrazić swoje zdanie i nie musi się to innym podobać .Wam życzę jednak powodzenia w staraniach o dzidzie
Szczerze jestem trochę podłamana. Niestety coraz częściej słyszę od osób leczących się na niedoczynność tarczycy, że mogę mieć problem z zajściem w ciążę, a moje poszukiwania dobrego endokrynologa na razie kończą się fiaskiem. Mam nadzieję, że to się zmieni i gratuluję wszystkim, którym wystarcza wytrwałości 🙂
Dobrze, że wiesz o tarczycy. Ja ostatnio usłyszałam od młodej dziewczyny starającej się o pierwsze dziecko, że lekarz, który się nią „opiekował” nawet nie wysłał ją na podstawowe badania poziomów hormonów tarczycy, choć i jej mama i siostra mają z nią problem. Ale żeby to wiedziec to pan doktor musiałby przecież przeprowadzić wywiad z pacjentką. Widocznie uznał, że nie ma co sie wysilać młoda jest, ma czas.
Bardzo poruszająca historia ale dobrze, że zakończona częściowym happy endem. Częściowym bo yego maluszka, który nie miał szansy na życie już nie odzyskasz. Wierzę, że i nam wreszcie uda się z drugim.
Kasiu bardzo mocno trzymam za Was kciuki. Trzymam i wiem że Ci się uda po raz drugi zostać mamą.
To przykre, kiedy ludzie nie potrafią pojąć, że ktoś chce mieć więcej dzieci i posiadanie jednego zamiast dwójki też może być problemem, a nawet traumą. My marzymy o dużej rodzinie, takie 2+4 i gdybym mogła mieć tylko jedno dziecko, a ktoś by mnie pocieszał, że „przecież jedno masz to ci wystarczy” to chyba bym zaczęła gryźć. Szkoda, że ludziom brak wyobraźni i empatii.
Musisz wierzyć, że jednak się uda. I będziesz cieszyć się z tych pięknych chwil.
Nawet nie potrafię sobie wyobrazić co może czuć kobieta po poronieniu.
A jeśli chodzi o tekst „ważne, ze masz już jedno dziecko”, to powiem Ci, że coś jednak w tym jest. Owszem nie powinien tak powiedzieć lekarz, szczególnie po tak traumatycznym przeżyciu, ale z perspektywy osoby, która także przez wiele lat starała się o dziecko, pewnie też bym powiedziała „ważne, ze masz już jedno dziecko”. Bo ja zrobiłabym wszystko żeby mieć choć jedno.
Ale oczywiście doskonale zdaję sobie sprawę, że o każde dziecko walczy się tak samo jak o to pierwsze.
Tak i to sa na tyle delikatne sytuacje że nikomu nie powinno przyjść do głowy oceniać innej osoby ile ona chce mieć dzieci itp. Chyba, że w sytuacjach patologicznych, ale to inna para kaloszy. Wiem, że oddałabyś wiele by mieć swoje dzieciątko i jest mi przykro, że jest inaczej. Trudne tematy, naprawdę trudne.
Teraz już mam dwóję swoich i nie wymieniłabym ich na żadne inne! 🙂
Pewnie każde dziecko zasługuje na miłość, moje Twoje i każde inne.
Ja w tym momencie nie myślę jeszcze o posiadaniu dziecka, natomiast coraz bardziej przeraża mnie fakt, że kiedyś o to dziecko będę się starać i nic z tego nie wyjdzie. Gratuluję wam tej długoletniej walki i sukcesu! Pozdrowienia dla chłopaków! 🙂
Główne zalecenie większości lekarzy jest takie, że nie ma nic gorszego niż „staranie się” o dziecko. Wtedy człowiek tak się stresuje, że utrudnia sobie zajście w ciążę. Oczywiście rozumiem, że „łatwo powiedzieć”, niemniej nie powinniśmy fiksować swojego umysłu wokół tego „problemu”.
Jestem osobą wierzącą dlatego polecam modlitwę.Moja mama przed moim poczęciem uległa poważnemu wypadkowi a później zaszła w ciążę (to byłam ja). Lekarz powiedział mamie że ma 3 możliwości: 1.albo mama umrze przy porodzie 2. albo ja umrę przy porodzie 3. mama przeżyje i ja się urodzę ale będę niepełnosprawna. Mama nie usunęła ciąży ale modliła się o to aby wszystko było ok. Mama przeżyła poród ja urodziłam się zdrowa, a po 16 latach na świat przyszedł jeszcze mój brat 🙂
To wspaniale że wszystko się udało. I bardzo dobrze, że Twoja mama nigdy nie zwątpiła. Teraz ma z Was pociechę.
Wiem dokładnie o czym mówisz, my walczyliśmy o pierwsze dziecko 2 lata, spotkałam się już z wieloma zapytaniami ze strony znajomych czy dalszej rodziny, „a czy to już nie czas na dziecko? A dlaczego jeszcze nie macie dziecka? A kiedy dziecko?” ale nikt z nich nie zdawal sobie sprawy z tego ze moze tego dziecka nie mozemy miec, ze sie nie udaje, takie slowa tez bardzo rania, rownie bardzo jak te o ktorych mowisz. 2 poronienia i ciagla walka bez poddawania sie, najlepsze bylo to ze oboje jestesmy niby zdrowi, nic sie nie dzieje i nie ma przeciwskazan do zajscia w ciaze, wszystkie badania wychodzily ok. To bylo tak jak u Ciebie, co miesiac nowy test, kilka dni spóźnienia miesiaczki i pojawiajaca sie nadzieja ktora mijala z kazda kolejna jedna kreska na tescie i tak w kolko przez dwa lata, w koncu udalo sie, mamy dziecko, minelo juz poltora roku, a ja slysze nie takie pytania jak ty lecz w calkiem innym kierunku, „czy nie staracie sie o drugie? nie chcecie miec? A kiedy drugie?” Tak na prawde nikt wypowiadajac takie slowa nie mysli o tym jak czuje sie osoba do ktorej sa one kierowane… Ja wychodze z zalozenia ze o takie rzeczy sie nie pyta bo nigdy nie wiadomo gdzie lezy przyczyna. My jeszcze nie staramy sie o drugie dziecko, moze za rok moze za poltora znowu podejdziemy do tego tematu, nie wiem i nie wiem jakie beda tego rezultaty, moze sie uda, a moze bedziemy musieli podjac kolejna walke spelnienie marzenia.
Mam nadzieję, że spełnią się Twoje marzenia i nie będzie większych problemów. Ale gdy nawet się pojawią zawsze warto walczyć i mieć nadzieję.
Masz spory bagaz doświadczeń. Co zatem byłoby lepiej usłyszeć zamiast tych słow „pociechy” które padając raniły Cię?
Czasem nic, ciszę a nie słowa które ranią.
Nigdy nie byłam w tak trudnej sytuacji jak ty, czy jakaś inna para, która straciła maleństwo lub bezskutecznie się o nie starała. Masz rację, że nigdy nie zrozumiem tego co czułaś, ale jako mama córki potrafię wyobrazić sobie, jakie emocje, ból i poczucie bezsilności towarzyszą w sytuacjach, które cię dotknęły. Brak empatii wśród lekarzy, krewnych i najbliższego otoczenia wbija w ziemię. Niemniej jestem dumna z ciebie i innych uczestników kampanii. O tym problemie trzeba mówić wprost, głośno, bez cienia wstydu. Wspieram was wszystkich bardzo mocno 🙂
Dzięki za tak pozytywne słowa.
Cześć, po przeczytaniu, pomyślałam sobie: A może gdybyś sama powiedziała sobie te słowa to łatwiej byłoby Ci zajść w kolejną ciążę? Wiadomo, że stres jest naszym największym wrogiem. Te słowa nie powinny paść z ust osoby, która tak samo bardzo powinna chcieć Twojego dziecka. Czasem ludzie nie doceniają tego, co mają. Czy pogoń za drugim maleństwem nie odbiła się na starszym dziecku? Wydaje mi się, że jednak lepiej zostać przynajmniej raz mamą, niż wcale – takie mniejsze zło. Sama chciałabym mieć maluszka, ale nasz obecny stan materialny nie jest odpowiedni by powitać na świecie nową osobę. Jeszcze długa droga przed nami.
Cieszę się, że udało Ci się spełnić marzenie o drugim dziecku.
Pozdrawiam! 🙂
Przykro mi, że usłyszałaś takie słowa od lekarzy. Ten tekst oznacza to, że jedno dziecko odbiera Ci prawo do drugiego dziecka? Wcale nie, wcale nie…
Też tak myślę. I nikt nie powinien oceniać i mówić ile kobieta powinna mieć dzieci. Jeżeli chce i czuję taka potrzebę to ok. Niech na i troje lub więcej. Pod warunkiem, że zapewni im życie na odpowiednim poziomie. Ale te słowa masz już jedno potrafią skrzywdzić. I nas na szczęście się udało. Choć czekanie ponad 30 miesięcy na 2 kreski to był sprawdzian dla nas i naszej rodziny.
A mnie właśnie takie słowa pomogły i trzymały mnie w kupie gdy mnie to spotkało. Wiedziałam, że nie cofnę tego co się stało i muszę się skupić na tym co mam… bo mam ogromne szczęście w postaci cudownego i zdrowego synka. Nie wyobrażam sobie jaki ból muszą czuć kobiety które latami starają się o dziecko i coś takiego ich spotyka lub gdy jest to pierwsza ciąża. Nie ma co ukrywać, że jest to tragedia, ale trzeba doceniać to co się ma.
Tak masz rację, że trzeba docenić to co się ma. Tylko takich słów czasem lepiej nie mówić. Widzisz jednej osobie pomogą a drugiej nie koniecznie.
Moi znajomi starali się ponad 4 lata. Kiedy w ubiegłym roku Ona miała już chyba wszystkie możliwe objawy ciąży wciąż bała się cieszyć. Wciąż bała się, że to po prostu hormony akurat oszalały i lada dzień okres się pojawi. Wtedy się nie pojawił:) A dziś Oni są szczęśliwymi rodzicami swojego wymarzonego Maleństwa.
I takie chwilę cieszą najbardziej. Jak dowiaduhesz się o radości i szczęściu innych ludzi serce rośnie.
Witam Ci e serdecznie. Historia Twoja – jak życie każdego – jest niepowtarzalna. Oczekiwanie, niepewność, aż w końcu upragnione Dziecko. Jestem pełna podziwu dla każdej mamy – tak jak Ty – która odważnie mówi o tym czekaniu, ale i o utracie. Moja przyjaciółka starała się 7 lat o pierwsze dziecko. Pomimo, że młoda, zdrowa, nie mogła zajść w ciąże. Teraz ,mają trójkę 🙂
My na razie jedno, ale pragniemy powiększać rodzinkę:)
Pozdrawiam Was. Jesteście fajni 😉
Dzięki za tak mile słowa. Mam nadzieję, że w Waszym przypadku nie natraficie na przeszkody i komplikacje. Pozdrawiam serdecznie.
Ja miałam problemy z zajściem w pierwszą ciąże, choć wszystkie moje badania i męża były książkowe. Płakałam co miesiąc, traciłam nadzieję, nie wierzyłam już, że się uda. Staraliśmy się kilka lat, a tu nagle bum i 2 kreski, skakałam z radości, nie dowierzałam. Marzyła mi się małą różnica między dziećmi, więc po 10 miesiącach od urodzenia dziecka zaczęliśmy starać się o drugie. Udało się bardzo szybko, były tylko 2 „próby” i „zaskoczyło”. Spodziewamy się drugiego synka. Nie wiem od czego to wszystko zależy.
Ja czasem też nie. Ale moze to że za bardzo się chce też ma znaczenie. I nas badania moje i męża na początku ok. Potem moja prolaktyna o 15 razy większa ponad normę. I skąd to. Lekarz mi tłumaczył, że hormony i od myślenia o dziecku. Więc było leczenie. I jak potem zobaczyłam 2 kreski to oszalałam. Dbaj o Was i gratuluję, że tak szybko Wam się udało.
Też wiem, co czujesz. Z pierwszym synkiem bez problemu zaszłam, nawet nie myślałam wtedy o dziecku. Potem po 3 latach chcieliśmy drugie. Zaszłam w ciążę razem z moją szwagierką w tym samym czasie. Radość wielka. Okazało się, że ona donosiła, ja nie… ciąża pozamaciczna, a po kilku miesiącach później – poronienie. I po 7 latach doczekaliśmy się drugiego synka. Teraz, jakieś dwa miesiące temu znów radość, która nie trwała długo bo znowu poroniłam. W sumie mam trzech aniołków i nie wiem już, czy zdecydujemy się na trzecie dziecko. Pozdrawiam
Wiem co czujesz… U mnie tak samo… Z tym że mam dwa aniołki w niebie i dwojkie ziemskich dzieci… Parę miesięcy temu będąc w trzeciej ciąży (5 miesiąc) mój synek igorek zmarł… Pozostawiając głęboki smutek… Tak bardzo się cieszylismy na wieść o tym że będziemy mieli dzidziusia… Wola boska była inna a my musimy się z tym pogodzić… Nie wiem czy kiedykolwiek zdecydujemy się jeszcze raz na ciąże bo myśl o ostatniej stracie jest zbyt wielka…
Niestety, starania o drugie dziecko bywają czasem trudniejsze niż o pierwsze. Wiem z własnego doświadczenia, ale na szczęście dziś mamy dwójkę wyczekiwanych dzieci. Znam wiele par z mojego otoczenia, które przez wiele lat starają się o dziecko, bezskutecznie.
Dobry wpis, cieszę się, że u Ciebie wszystko się dobrze skończyło.
Ja akurat staram się dopiero o pierwsze dziecko, ale wiem dokładnie o czym piszesz… najgorsze jest to, co mówią ludzie, nawet jeśli nie chcą nas skrzywdzić, a wręcz pomóc, ale robią to nieumiejętnie. Ja jestem dość otwarta w tym temacie, więc pytania mnie nie bolą i odpowiadam na nie, ale gorsze od pytań są „dobre rady”, na czele z najbardziej wyświechtaną: „jak przestaniesz o tym myśleć to na pewno się uda”. Na razie nie stać mnie na niemyślenie, bo jak się człowiek codziennie kłuje w brzuch hormonami, które robią mu z mózgu wodę, chodzi do szpitala co 2 dni, przechodzi punkcje, transfery i wisi z lekarzem na telefonie to jakoś trudno sobie to wybić z głowy… może kiedyś 😉
Pozdrawiam!
„Dlaczego stać ludzi na takie teksty bez zastanowienia się, czy nie zdają sobie sprawy, że takie teksty ranią”. Bo ludzie w swojej masie niespecjalnie są empatyczni, niestety.
Naprawdę ważny tekst w tematyce niepłodności. Dziękuję za ten wpis. Jest bardzo odważny, ale na pewno potrzebny. Przykro że w dzisiejszym czasie to wciąż temat tabu.
Pozdrawiam Panią serdecznie
Ciesz się, że masz jedno dziecko….to najbardziej znienawidzone słowa jakie słyszę 🙁
Miałam to samo. Niestety brak taktu ze strony zawsze będzie problemem.
Temat bardzo ważny, ale faktycznie bagatelizowany przez społeczeństwo, a na pewno przez rodzinę takiej pary. Ja jestem ostrożna w ogóle, jeśli chodzi o rozmowę ze znajomymi, którzy nie mają dziecka, czy to pierwszego, czy drugiego. Mam nadzieję, że jak najwięcej osób przeczyta ten tekst i wreszcie zrozumie.
Po przeczytaniu Twojej historii – naprawdę pięknej – uważam, że dziecko to dar na który zasługują tylko prawdziwie silne kobiety.
Dziękuję za podzielenie się historią i Twoimi przemyśleniami! Niepłodność – tyle par cierpi, a tak mało się o tym mówi. Może dlatego ludzie nie wiedzą co powiedzieć… A chyba lepiej przestać mowić a wysłuchać, być obok, wesprzeć.
Ludzie dość często uważają, że takimi słowami pocieszaja, choć efekt jest odwrotny. Chcą znaleźć pozytyw i nam to wskazać. Nie zastanawiają się i tu leży ich wina. Podobnie było z nami, gdy okazało się że nasza córka ma cukrzycę. Ludzie chcieli pomóc a powiekszali cierpienie. Nie usprawiedliwiam ich, ale i nie posadzam o złą wolę
Super, że wreszcie i Wam się udało. Dla mnie największą niesprawiedliwością jest to, że niekiedy bez problemu dzieci mają ludzie, którzy na to nie zasługują i nie doceniają daru jakim jest dziecko (patologia), a ludzie którzy wyczekują i chcą bardzo dziecka, starają się latami 🙁
Tak szczególnie ostatnio 2 przypadki pijanych noworodków całkiem niedaleko mnie. Dla nie to dramat dla dziecka.
Każde dziecko jest indywidualną jednostkę, ma prawo do życia i miłości rodziców, nie można wyrażać takich pseudo pocieszeń, że w końcu masz już dziecko, to tak jakby w ten sposób umniejszać nasze pragnienia na siłę, wbrew naszym potrzebom i podszeptującej intuicji, że jesteśmy gotowi dać jeszcze więcej z siebie innym.
Przerażające jest to co piszesz o nieludzkim traktowaniu kobiet po utracie dziecka… brakuje mi słów, aby napisać o tym jak jest to smutne, że człowiek dla człowieka może być tak nieczuły.
Jestem młodą kobietą, bo mam te 20 lat, ale jestem w stanie sobie wyobrazić jaki to ból i rozczarowanie, kiedy kobieta raz za razem traci wiarę w zajście w oczekiwaną ciąże. Cieszę się, że w końcu Ci się to udało!
Od dłuższego czasu zastanawiam się, jakbym się czuła w roli matki i mimo młodego wieku jestem pewna, że cieszyłabym się z tego dziecka. Nawet gdyby pojawiło się w nieodpowiednim momencie.. Boli mnie to, że nastolatki mają takie idiotyczne podejście do dziecka, jakby to była jakaś rzecz, której się można pozbyć, kiedy pojawiła się w nieodpowiednim momencie.
jej tak strasznie emaptycznie podeszlam do tego tekstu 🙁
Bo to nie jest tekst który bawi ale ma szczęśliwe zakończenie. I tego życzę każdej parze która stara się o maleństwo.
Dla mnie nadal jest za wcześnie, jeszcze nie myślę o dziecku…
Niepłodność to bardzo ciężki temat. Nie myślę, że tabu. Zależy od samej pary, od tego jak się z tym nosi. Czy otwarcie mówi, że się stara, czy mówi, że dzieci mieć nie chce, albo woli koty, bo takich też znam. Strasznie mi przykro za to, co Cię spotkało. Kompletnie nie umiem sobie tego wyobrazić. Zwłaszcza teraz będąc samej w ciąży ciężko mi się czyta takie rzeczy. Tekst, który usłyszałaś jest okrutny, bo drugiego, trzeciego i piątego dziecka pragnie się tak samo silnie, jak pierwszego. Sama latałam co miesiąc po test. Wiem, o czym mówię. Spinałam się bardziej niż przy pierwszej ciąży. A tekst, który usłyszałaś mocno popularny 🙁 Niestety. Ale że od lekarza? Ginekolog? Widać pani własnych nie miała i robiła karierę, bo aż wierzyć się nie chce, że pracując na co dzień z ciężarnymi osięgnęła taki stopień znieczulicy 🙁 Masakra. A wracając do tematu – gorsze jest dla mnie pytanie: A Wy kiedy? Jeszcze nie macie? No to jak się staracie – to dopiero brak wyczucia taktu. Ale słysząc tekst, że dzieci są dla ludzi, którzy nie mogą mieć kotów też ręce opadają…
Tez poronilam i wiem ze żadne słowa nie są dobre na pocieszenie wręcz przeciwnie irytują strasznie. Juz lepiej ją ludzie nic nie mówią. O drugie dziecko staraliśmy się przez 9 miesięcy. Szczerze mówiąc dopiero jak juz trochę zrezygnowałam, znalazłam prace w zawodzie to pojawiły się te magiczne dwie kreski. Nie miałam już siły myśleć, liczyć dni płodnych, robić testy owulacyjnych. Skupiłam się na dzieciakach w przedszkolu i pracy z nimi. Teraz wiem ze trzeba wyluzować ale o to ciężko niestety…
Ja niestety przezylam strate pierwszej ciazy w lutym, pierwsza wyczekiwana ciaza i odrazu stracona. Na razie nie mam mozliwosci ponownie sie statac ze wzgledu na prace ale ciagle zyje w leku, ze moze nie potrzebnie czekamy. Mam juz 28 lat przerwa zwiazana z praca przynajmniej potrwa 1,5 roku. Nie wiem czy dobrze robie myslac o karierze.
Mma nadzieję z esama podejmniesz decyzje co jest dla Ciebie najważniejsze, nikt nie może Ci doradzać, Ty sama musisz się z tym uporać. Mam nadzieję, że teraz już będzie tylko lepiej. Pozdrawiam
Dziękuję za ten wpis. Pomógł mi trochę osuszyć łzy. Dziś właśnie mam jeden z tych dni kiedy pragnę zasnąć i się nie obudzić, żeby tylko nie bolało. Ja straciłam dwie córeczki, w 8 i 12 tygodniu (pierwszą 3 lata temu i pół roku temu drugą). Wiem że to dziewczynki, bo robiłam badanie genetyczne płci. Miałam chociaż szansę nadać im imiona. Pierwsze strata bardzo bolała ale druga była jeszcze gorsza. Mówią, że co cię nie zabije to Cię wzmocni. Mnie to jeszcze bardziej osłabiło i nie mogę się podnieść z tego upadku. Teraz z perspektywy czasu chciałabym aby tych ciąż nie było a marzenie o córce zostało tylko marzeniem. To dużo mniej boli niż utrata dziecka które było i nagle okazuje się, że go nie ma. W szpitalu też usłyszałam „czemu się mażesz przecież masz już 2 synów” i też leżałam na sali z kobietami w ciąży, one zadowolone a ja zwinięta w kłębek z opuchniętymi oczami. Do tego czas pandemii, odwiedzin w szpitalu brak a personel obojętny i nikt nawet nie zapytał się jak się masz? Byłam zupełnie sama bez żadnego wsparcia. Mąż dwoi się i troi aby mi ulżyć ale to mi nic nie pomaga. Rzucam się w wir pracy aby nie myśleć i żeby się maksymalnie zmęczyć aby znów nie musieć brać tabletek na sen. Ja już sama nie wiem czy nadejdzie kiedyś taki czas, że spojrzę na to bez bólu, który rozrywa serce na strzępy. Wszystkim którzy stracili swoje nie narodzone dzieci mogę jedynie powiedzieć ze doskonale wiem jak to boli i że ich rozumiem.
Czytając Twój komantarz, łzy stają mi w oczach.Dziś tulę do siebie moją 4 tygodniową córeczkę. Taki prezent od losu. Wiem, że 10 lat temu straciłam dziewczynkę, ale nie to było istotne. Strata boli i będzie bolała zawsze.
Ten ból towarzyszy mi do dziś. SĄ DNI KIEDY TO WRACA. Wiem, żę do końca życia w moim sercu ZAWSZE BĘDZIE MIEJSCE NA 4 SERDUSZKA.
Przytulam Cię wirtualnie i życzę dużo siły i wytrwałości.