Dziecko to najpiękniejszy prezent, jaki możemy otrzymać od losu. Tylko czy zawsze jesteśmy na to przygotowane, czy wiemy, co robić i jak postępować z noworodkiem. Ja teraz z perspektywy tego, że mamą zostałam po raz drugi a różnica wieku między moimi chłopcami to 13 lat wiem, że 16 lat temu nie byłam do tego przygotowana. Ale dałam rade i to jest chyba najważniejsze:) Dziś mój syn ma 16 lat i bardziej wygląda jak mój brat niż syn, i nie wyobrażam sobie by mogło go dziś ze mną nie być. To dziś jako dumna matka będę oglądała jak tańczy poloneza na balu gimnazjalnym. Boże jak to szybko zleciało, te nasze wspólne 16 lat.
Nie było łatwo, kończyłam szkołę, potem studia, ale to on był wtedy dla mnie siłą napędowa. To dla niego starałam się skończyć szkołę by zapewnić mu odpowiednie życie. Bo moje dzieciństwo nie wyglądało kolorowo. Ja chciałam być zupełnie inną mamą dla mojego syna niż moja była dla mnie. Czasem miałam chwile załamania, lekki Baby Blues po narodzinach młodego, ale wtedy o tym się tyle nie mówiło. Wszystkiego uczyłam się sama, popełniając mnóstwo błędów, zupełnie inaczej podchodząc do ciąży i przygotowań do narodzin starszego syna niż teraz podczas ciąży z Jasiem. Nie miałam wzorców do naśladowania, jedyną pomocną mi osobą była moja starsza siostra, na którą zawsze mogłam liczyć. I jej pomoc dla mnie była nieoceniona i to ona dawała mi siłę i pewność siebie. Była jeszcze moja była na chwilę obecną teściowa, która jak mogła wspierała mnie i moje decyzje.
Wiadomość o ciąży u 19 letniej dziewczyny może być szokiem
Niedowierzanie i zaskoczenie, bo przecież nie planowałam dzieci aż tak wcześnie. Oczywiście, że widziałam skąd się biorą dzieci, że przecież nie przynosi ich bocian lub nie przynosi się ich z pola z kapustą. Jednak za swoje czyny trzeba ponosić konsekwencje i brać odpowiedzialność za nowe życie, za małą bezbronną istotkę, która we mnie się rozwijałą. Oj ile razy jako bardzo młoda dla niektórych matka byłam traktowana z góry przez lekarzy, pediatrów i inne osoby, które na moich oczach jawnie sobie ze mnie kpiły. Mówiąc np. taka młoda i zmarnowała sobie życie. I uwierzycie, że takie słowa usłyszałam od lekarza ginekologa, na pierwszej i zarazem ostatniej wizycie u niej, bo to była kobieta. Zero wsparcia słów pocieszenia tylko od razu trzeba mi było dowalić. I jak ja bym dziś chciała przed nią stanąć i pokazać jej to moje zmarnowane życie, oj jak bym chciała pokazać i udowodnić jej jak się wtedy myliła. Dziś mój syn ma 170cm wzrostu, i jest to przystojny blondynek, podobny do mnie jak nie wiem co. Biegając 2 dni temu za garniturem na jego pierwszy w życiu bal nie mogłam opanować wzruszenia.
Dziś tym osobom, które zamiast słów wsparcia udzieliły mi tysiąca cudownych rad, a po co Ci to dziecko, w tym wieku, dziewczyno co ty robisz? Mogę napisać jedno jestem szczęsliwa.
Długo by tu jeszcze wymieniać mogę powiedzieć, że moje życie jest jak najbardziej takie, jakiego pragnęłam dla siebie i swoich dzieci. Jestem szczęśliwą żoną i matką i cieszę się każdą spędzona chwilą z moimi synami. I chyba zawsze coś dzieje się po coś. Dziś mam 2 wspaniałych synów, bez których nie wyobrażam sobie życia. To oni są dla mnie najważniejsi i to dla nich staram się być najlepszą matka. Oczywiście, że popełniam błędy, ale przecież tego się nie uniknie. Choć można powiedzieć, że na błędach człowiek się uczy i to jest prawda. Moje 2 ciąże jakże różne od siebie, zupełnie inaczej je przeżywałam i znosiłam. Teraz w pełni świadoma już i dojrzała kobieta, czekając na pierwsze usg, pierwszego kopniaka i bicie serduszka nie umiałam opanować wzruszenia.
Kiedyś prawie 17 lat temu było zupełnie inaczej, nie było wielkich oczekiwań wielkiego łał czy radości ze zdjęcia usg. Mój instynkt macierzyński dojrzewał ze mną przez całe 9 miesięcy ciąży. Dobrze, że matka natura tak to wszystko zaplanowała, by kobieta miała czas przygotować się do tego emocjonalnie. Syna pokochałam w chwili, gdy zobaczyłam go po raz pierwszy i spojrzałam w jego oczy, które na mnie zerkały. Oczy przekrwione z wysiłku poporodowego, ponieważ to był dosyć ciężki poród zarówno dla niego jak i dla mnie. I już wtedy wiedziałam, że zrobię wszystko żeby go ochronić przed złem tego świata. Że dam mu tyle miłości i szczęścia ile tylko będę mogła. I nie wstydzę się o tym napisać o tym, że byłam młoda i nienauczona życia a zamiast wsparcia co i rusz dostawałam bury od ludzi. Że czasem podejmowałam złe decyzje nawet już jako matka, to wszystko robiłam z miłości do dziecka.
Wiem, że są i takie matki, które nigdy nie dorastają do tego by zostać matkami. Tyle się słyszy o porzuconych noworodkach, pijanych matkach i innych tragediach. W takim przypadku lepiej jednak by taka osoba oddała dziecko do adopcji, bo przecież jest tyle par, które pomimo starań nie mogą mieć własnego dziecka. Wiem na pewno, że taki maluch u nich znalazłby miłość i szczęśliwe dzieciństwo. Cieszę się, że ja nie okazałam się właśnie taką matką.
A dlaczego warto mieć dzieci?
Dzieci to nasza radość, tysiące uśmiechów, czasem godziny płaczu. Godziny przytulania, karmienia, radości czasem smutku. Mały człowiek, który zmienia nas, jako ludzi, uczy odpowiedzialności za drugiego człowieka, i bezgranicznej miłości. Czasem denerwuje, psoci potem pyskuje jednak ja nie wyobrażam sobie życia bez moich chłopaków. Czasem sama zadaję sobie pytanie, jakim człowiekiem była bym gdyby ich nie było, czy byłabym szczęśliwa. Jak wyglądałoby może życie? Tego nie wiem i się nie dowiem, ale czy chciałabym żyć sama bez dzieci, nie na pewno nie:)
Drogie mamy, tatusiowie może Wy też macie w okolicy młode dziewczyny często tak jak ja 17 lat temu zaskoczone sytuacją. Dziewczyny w ciąży, które sobie nie radzą. Dziewczyny, które być może nie mogą na nikogo liczyć, od nikogo nie mają wsparcia. Może warto do takiej osoby wyciągnąć pomocną dłoń, zapytać, co u niej jak się czuje itp. To naprawdę bardzo pomaga i dodaje sił, taka myśl, że jednak dla kogoś jesteśmy ważne potrzebne, że jest ktoś, kto się nami interesuje.
Czasem wystarczy naprawdę sama rozmowa i chęć niesienia pomocy, więc może warto w takich przypadkach otworzyć się na innego człowieka. Może też być tak, że taka osoba nie będzie chciała naszego wsparcia i pomocy, którą jej zaoferujemy wtedy trzeba się delikatnie wycofać i zostawić ją w spokoju. A być może ta dziewczyna właśnie czeka na taką pomocna dłoń i bratnia duszę. Uważam, że warto zaryzykować.
A odpowiadając na pytanie czy „Matki nastolatki, czy są gotowe na dzieci”? Uważam, że tak potrzebują czasem tylko odrobiny wsparcia, pomcy i dobrego słowa. Ja jestem przykładem takiej nastoletniej matki, może nie 16 latki ale jednak nastolatki i dałam radę mimo wszystko. Myślę, że zależy to od danej osoby, od wsparcia jakie otrzymuje w domu rodzinnym. Spotkałam sie z dziewczynami, które jako nastolatki były bardzo dojrzałe i świadomie chciały zostać mamami. Nie każda 30latka jest gotowa na dziecko, tu musi pojawić sie instynkt macierzyński. Więc nie osądzam nikogo tylko chodzi mi tylko, że mając taką młodą mamę w pobliżu warto jej pomóc i wyciągnąc do niej dłoń.
Na zdjęciu poniżej z Jasiem po przyjeździe do domu. W jego 4 dobie życia. Uwielbiam to zdjęcie:)
Kochana podziwiam Cię, silna z Ciebie kobietka 😉 Ja urodziłam córkę prawie 12 lat temu, dokładnie miesiąc przed swoimi 19 urodzinami,
więc byłam jeszcze młodsza od Ciebie rodząc. Różnica pomiędzy córką a synkiem to 10 lat.
Mimo wszystko i na przekór wszystkim, byłam gotowa na założenie rodziny, pragnęłam tego, jak niczego na świecie.
Marzyłam o mężu i dzieciach, o cudownym rodzinnym życiu. Szkołę skończyłam…niestety rodziny już nie,
ojciec dziecka zostawił mnie, gdy dowiedział się o ciąży, odszedł z inną.
Z perspektywy czasu cieszę się, że tak wszystko się potoczyło i dziękuję mojej szkolnej/z klasy koleżance, że odbiła mi faceta (ją też zostawił, tak nawiasem pisząc).
Ale nie o tym mowa, lecz o tym, czy nastolatka jest gotowa na dziecko-moim zdaniem tak.
Sama nie dawno poznałam dziewczynę, która urodziła dziecko, nie mając nawet 17 lat.
Oddajemy jej ubranka, po moim synku, ma narzeczonego i pomimo trudnych warunków życiowych z pełną świadomością i konsekwencją swoich słów mogę napisać,
że cudowna z niej mama 🙂 Warto pomagać wyciągnąć pomocną rękę do młodych mam, ale również tych dojrzałych.
Obecnie moja przyjaciółka oczekuje 3 dzieciątka i pomimo 2 ciąż, zadaje mi pytania odnośnie ciąży, prosi o pomoc i wie,
że zawsze może na mnie liczyć. Jeżeli tylko jestem w stanie, zawsze pomogę…każdemu, nawet osobie, która wcale o tą pomoc nie poprosi.
Dobra z Ciebie dziewczyna pomimo, że Tobie samej nie jest łatwo to jeszcze pomagasz innym.Ja tez mam takie osoby którym pomagamlub pomagałam nie oczekując nic w zamian. Może i one kiedyś komuś pomogą.
Eee tam zaraz dobra 😉 Po prostu, jeśli mogę pomagam, tak, jak i Ty nie oczekując nic w zamian.
Sama niejednokrotnie otrzymałam i otrzymuję pomoc od innych.
Trzeba pamiętać, dobro powraca i to ze zdwojoną siłą…to jest niezaprzeczalna prawda w 100%
Cudowna z Ciebie kobieta, cieszę się, że i Ty pomagasz innym. Gdyby było więcej takich osób, świat byłby piękniejszy 🙂
Myślę, że wszystko zależy od danej osoby, bo bywają bardzo dojrzałe nastolatki, jak i skrajnie niedojrzałe trzydziestolatki, więc ja jestem daleka od wydawania osądów i generalizowania. Jedyne, co wiem, to że ja i w wieku dwudziestu-kilku lat nie byłam gotowa na dziecko i dobrze, że wtedy nie zostałam matką, bo popełniłabym masę wychowawczych błędów 😉
Ja tez popełniałam, ale stało sie i nie było wyjścia czy byłam gotowa, pewnie też nie ale wszystko przychodziło z czasem.
Uważam, że każda kobieta inaczej podchodzi do macierzyństwa i jedna będzie gotowa w wieku 18 lat na bycie mamą szczerze tego pragnąć a inna w wieku 30 nie będzie ani gotowa, ani chętna do bycia matką.
A Ciebie możemy tylko podziwiać! 😉
Tak dlatego napisałam, ze nie warto osądzać z czasem wystarczy tylko pomóc i wyciągnąć swoja dłoń do dziewczyny ktora tego ptrzebuje. Czasem zwykła rozmowa może dla niej wiele znaczyć.
Jak to czytam to aż żałuję, że szybciej nie zostałam matką 😉
Najważniejsze, że jesteś mama i możesz cieszyć się urokami macierzyństwa.
Bardzo, bardzo emocjonujący tekst. Czytałam wszystko z podekscytowaniem i gęsią skórką. Widać, że pisząc wypływały ciebie emocje. Piękny tekst! Pozwolę sobie go wieczorem udostępnić 🙂
Ja z racji swojego wyglądu też często byłam brana za nastoletnią matkę. Filipa urodziłam mając 24 😉
Dziekuje tak bardzo emocjonalny, bo wczoraj spotkałam sie z sytuacją jak ktoś źle wyrażał sie o młodych mamach i mnie trafiło.
Poprostu nie moge uwierzyć w to jak potraktowała cie wtedy Ginekolog. Zero profesjonalizmu, takim słowami przecież mozna komuś zrobic ogromna krzywdę. Wykształcony człowiek – lekarz powinien zdawać sobie sprawę z tego jak trudna jest dla Ciebie ta sytuacja i jak nieocenione jest teraz wsparcie choćby obcej osoby. 🙂
Ta własnie było, wiesz ile czasu w mojej głowie siedziały te słowa. Pamiętam je do dziś. A w tamtej chwili potrzebowałam wsparcia a nie czegoś takiego. Dziękuję.
Gosia, zdjęcie piękne!
Stwarzasz wrażenie delikatnej bardzo spokojnej osoby, a w środku jesteś bardzo silna, odważna i dzielna. Domyślam się, że kiedyś jako nastolatce nie było Ci lekko. Jednak tak jak piszesz, gdyby Twoja przeszłość wyglądała inaczej nie byłabyś tu i teraz.
Trzymaj się kochana! Jesteś wspaniałą mamą! :*
Dziękuję Kasiu.
Ja urodziłam w wieku 19 lat. Cóż czytając twój post, zobaczyłam swoją własną przyszłość i mojego syna idącego ze mną jak równy z równym. Bal gimnazjalny? Troche mi się wierzyc nie chce, że ten mój uparty siedmiolatek będzie kiedyś prawie dorosłym młodzieńcem.
Będzie, ja dziś na balu stałam obok mojego syna troche jak siostra a nie jak matka. Ale opękałam z dumy.
Ja nie zostałam mamą w bardzo młodym wieku, moje siostry ani mama też nie, ale patrząc na to co się dzieje, mając córkę i wybiegając myślami w przyszłość zastanawiam się jak bym się zachowała gdyby w wieku nastu lat zaszła w ciążę. Wiele „przyszłych” Babć wstydzi się, wypomina itd. Ale nie zastanowią się często czy rozmawiały z dziećmi o antykoncepcji czy o wspolzyciu w ogóle. Nie zwracają uwagi, że i tak sytuacja dla nastolatki jest trudna. Szkoła i wiele innych spraw. Dlatego myślę, że wspierałabym ją, bo w kim miałaby znaleźć oparcie?
Jednak powiem szczerze, że mam nadzieję, iż moje dzieci najpierw unormują swoją sytuację życiową (szkoła, praca), a później ze spokojnymi głowami założą rodzinę 🙂
Tak kochana masz racje, my mamy chciałybyśmy dla naszych dzieci jak najlepiej. Wiadomo, że nie wszystko się przewidz, ale tak jak napisałaś, rozmowy o życiu, o seksie to jest ważne. I należy poruszać takie tematy z własnymi dziećmi jak przyjdzie juz odpowiednia pora. Ale moi chłopcy zawsze będa mogły liczyć na moje wsparcie.
Moje dzieci także. Nie po to je rodziłam, żeby zostawiać je na lodzie i wyprzeć się ich w przyszłości 🙂 To nie przedmioty, których można się pozbyć, gdy zaczną się psuć. Matką się zostaje na zawsze 🙂
To ważne, co napisałaś. Nie mogę pojąć dlaczego ludzie tak chętnie oceniają. Najpierw głupia młoda i sobie życie marnuje, bo będzie mieć dziecko. Potem stara głupia życie sobie marnuje, bo nie ma dziecka. By mieć, by zrobić dziecko potrzeba 2 ludzi. Dlaczego zawsze winę ponosi osoba, która musi najwięcej z siebie dać? Dlaczego ludzie nie potrafią po prostu uśmiechnąć się i powiedzieć, że będzie dobrze? Przecież wcale nie musi być źle! Dziecko to nie zło. To szczęście!
Pieknie to podsumowałaś, właśnie o to chodz uśmiech, dobre słowo przecież nic nie kosztuje a wiele może zdziałać.
Ja nie byłam gotowa, ale natura miała swoje zdanie. Wszystkie zaległości nadrobiłam jeszcze w ciąży i z leniwej nastolatki awansowałam na młodą kobietę, która jak się okazało potrafi stanowczą ręką prowadzić dom, jego finanse, jednocześnie studiując i wychowując dziecko. Da się? Da! Dla młodej mamy już nic w życiu nie będzie problemem nie do przeskoczenia.
Tak, takie młode mamy muszą starac sie bardziej niz kobiety ze stabilną sytuacja życiową.Ale ja sama jestem przykłdaem, że da sie pogozić , dziecko, fdom, studia , pracę i mieć jeszcze czas na swoje przyjamnści.Ja wtedy bużo biegałam.
Niestety wiem jak to jest. Ja urodziłam jak miałam 16 lat. Teraz mam 18 i kochanego synka. Nie żałuję !
To super. A dzieci to sama radość.
I pomyśleć, że Jasiu to też już duży chłopak ☺. Nigdy nie jest lekko być mamą, nawet gdy się jest w wieku ” dozwolonym ” ☺
Oj tak, mały duży Jasiu już ma 2,5roku i kiedy to zleciało.
Tak naprawdę to nie wiadomo kiedy est się gotowym na dziecko. Ja czekałam na „zew natury” do 34 lat i w końcu zaszłam w ciążę nie dlatego, że poczułam się gotowa, ale dlatego, że wiedziałam, że jak nie wtedy to już nigdy się nie zdecyduję. Czy byłam gotowa na drugie? Natura zadecydowała 😛 Ani minuty nie żałowałam, że jestem w ciąży – obydwa razy 🙂
I bardzo fajnie, to jest wlasnie natura. Instynkt budzi sie w nas z rozwojem ciąży. Choc czasem sie tak nie dzieje, ale to myśle sa odosobnione przpyadki.
Jesteś świetnym przykładem na to, że dziecko w młodym wieku to nie kłoda u nogi, a wczesne macierzyństwo nie marnuje życia już na zawsze. Twój przykład pokazuje, że dziecko może być siłą napędową do dania z siebie 100% i pokazania tym wszystkim „życzliwym”, że nie mają racji. Brawo dla Ciebie!!
Dziękuję za tak pozytywny komentarz. Dalam rade na przekór co niektórym życzliwym.
Są kobiety, które są stworzone do bycia matkami i takie, które nigdy do tej roli nie dorosną i wiek nie ma tutaj znaczenie. Podziwiam Cię potrzeba dużo siły, żeby poradzić sobie z malutkim dzieckiem i skończyć szkołę i studia. Szkoda, że nasze społeczeństwo zamiast pomagać to wytyka palcami. W naszym kraju bycie matką nie jest łatwo, bo każda z nas dzieci mieć powinna, ale takie, które nikomu w drogę nie wchodzą, nie płaczą, nie buntują się i nie chorują.
Nie no… Początek to choćbym o sobie czytała ☺ ja urodzilam syna mając 19 lat, co prawda minęło dopiero lat 6 od tego momentu, ale do dzis pamietam jak wszystkiego musialam się uczyć sama. W drugiej ciąży bylo juz calkiem inaczej. Podczas pierwszej ciazy tez uslyszalam niemile slowa od pani dr i nawet poloznej na porodowce, ale nie poddalam sie , bylo ciezko ale dalam rade ☺
Świat się zmienia i podejście ludzi do wielu spraw tak samo. Ja, jako matka, wolałabym, żeby moi chłopcy (ze swoimi dziewczynami) tak szybko nie dorabiali się dzieci. Na wszystko jest czas. A jak będzie? Nie mam pojęcia, ale na pewno im pomogę w każdej sytuacji.
To jest właśnie miłośc oddanie matki. Choć możemy spotkać sie z różnymi sytuacjami.
Ja również uważam, że dojrzałość nie jest kwestią wieku. Sama jestem matką, co prawda nie nastoletnią, ale według mnie wiek nie jest tu najważniejszy. Nie jestem pewna, czy istnieje kobieta, która jest w 100% przygotowana na macierzyństwo, nieważne czy ma 16 lat, czy 30. Oczywiście nie chodzi mi tutaj o podejście innych ludzi, tylko o kwestię stricte macierzyńskie. A to jak Ty zostałaś potraktowana przez swojego ginekologa jest karygodne, lekarz powinien wspierać, a nie komentować. Powiem szczerze, że podziwiam dziewczyny, które zaszły w ciążę, mając naście lat, bez względu na to jakiego wyboru dokonały. Stanęły przed bardzo trudną decyzją w trudnym momencie życia. I niestety ludzie wokół zazwyczaj nie pomagają, tylko ranią i utrudniają sytuację. Na zasadzie, dobij leżącego… To przykre.
Nieważny wiek, ważne jak dużo miłości możemy dać naszym dzieciom
Tak miłosć do dziecka co coś czego nie powinniśmy mu żałować. Miłość rodzi sie wraz z dzieckiem, a czasem na dużo wcześniej.
Warto mieć dzieci. Niestety niektórzy nie potrafią odkryć tego daru :(. Wszystko chyba tak naprawdę zależy..
Ostatnio bylam u endokrynologa. Czekam przed gabinetem. Przychodzi mama z nastoletnia corka. Cos zaczyna brzdekac, ze 4 ososby i wszystkie z komorka w reku i wpatrzone w ekran. Odpowiedzialam na zaczepke. Nagle ta nie wiadomo dlaczego do mnie, ze corka urodzila we wrzesniu. Temat zaczerpnela chyba z kosmosu, bo nikt nawet o dzieciach nie wspomnial… I jeszcze z niesmakiem dodala, ze za wczesnie, bo ma tylko 16 lat. Tak przykro mi sie zrobilo. Taki cios od wlasnej matki… i gdzie tu miec wsparcie? Zapytalam sie mlodej mamy z ktorego wrzesnia jest malenstwo. Dziewczyna odpowiedziala. Powiedziala, ze mam synka o rok starszego od jej dziecka 🙂 wygladam mlodo (nawet bardzo!), wiec matka nastolatki zbierala szczene z podlogi :p powiedzialam dziewczynie, zeby sie nie lamala- to nie koniec swiata. Ja studiowalam z dzieckiem i tez dalo rade-nawet tafilo sie wyroznienie 🙂 teraz spodziewam sie #2 . gdzikolwiek jest i cokolwiek robi trzymam za nia kciuki. I za malenstwo. Oby sobie poradzili.
Piękna płęta Twojego komentarza. Szkoda ze czasem rodzona matka nie daje wsparcia.
Ja urodziłam synka mając 20 lat. Ostatni rok szkoły średniej a nauczyciele chcieli mnie wysłać na roczny „odpoczynek” . Uparłam się i ciesze się z tego bo bym do szkoły już nie wróciła. Miałam wsparcie rodziny i cieszyli się razem ze mną. Nawet na studniówkę poszliśmy we troje a byłam w 6 miesiącu ( nie wiem jakim cudem ale nosiłam jeszcze rozmiar s :)). To był piękny i trudny czas. Ale synek pojawił się w odpowiednim dla nas momencie 🙂
Swojego pierwszego synka urodziłam w wieku 19lat.W maturalnej klasie byłam w ciąży.Maturę pisałam z dużym brzuszkiem.Dziwię się,że po tych wszystkich stresach w szkole syn urodził się zdrowy?. Nie było łatwo.Zwłaszcza z jedną Panią starą panną bez dzieci.Dziś syn ma prawie 21 lat i pamiętam te nieprzyjemności i upokarzania mnie w szpitalu i u lekarzy.Człowiek bał sie odezwać,bo po prostu czuł się winny.Winna,bo tak wcześnie zaszłam w ciążę.Te nie delikatne badania i teksty,które Cię poniżały.Dziś mam 40 lat.Średni syn 13 lat a Matylda 2 latka.Doskonale rozumiem Ciebie i to o czym piszesz.Aż łza sie zakręciła w oku.
Ja zaszłam w ciąże w wieku 19 lat. Byłam świadomo skąd biorą się dzieci,więc nie było to dla mnie jakimś mega szokiem oczywiście to zaskoczenie i strach był ale teraz w maju obchodziłam 20 urodziny,synek urodzi się za 3 tygodnie czekam na niego niecierpliwie u wiem ze dam radę 😉 w końcu kto jak nie ja 😉
Justyna kto jak nie Ty. Dasz radę , tym bardziej z takim nastawieniem. Będzie dobrze.
Ja byłam gotowa na dziecko przed dwudziestką ale nie bylo Pana „Mr Right”. Oczywiście nie szukalam na siłę tylko czekałam co przyniesie życie. I przyniosło mi moje szczęście po trzydzistce. W wieku 36 lat i znalazł się Pan „Mr Right”. Teraz Sebek kończy 3 latka a ja czasami wracam do zdjęć i filmów jak był niemowlakiem i łza się w oku kręci i nacbodzi chęć na drugie ale czy już nie za późno.
Ewa, moja koleżanka urodziłą przed 40 byłą to wpadka bo starszy syn ma 19 lat. Kochają małego najbardziej w świecie. Wiadomo że taka ciąża wymaga innego spojrzenia i opieki lekarza. Ale może warto podjąć wyzwanie jak czujesz taką potrzebę.
Mam tylko 22 lata, od roku starany sie o malenstwo z narzeczonym, ale jak widac nie jest to mam jeszcze pisane 🙁 a moze jutro zobacze dwie kreski… I wiem ze obije pomino takiego wieku jestesmy gotowi na malenstwo. Dom juz kupiony, stala praca, dwa psy, tylko dziecka brakuje. Znam wiele dziewczyn ktore bedac ze mna w szkole 15/16 lat rodzily dzieci, kazda z Nich spisala sie wspaniale. Ja bedac mloda staralam sie I’m pomoc jak tylko moglam, podtrzymywalam na duchu, kupilam jakies ciuszki, pampersy itp. Prace mialam na weekendy wiec moglam troche pomoc. Ale jedna dziewczyna rozczarowala mnie strasznie.. Miala jak dovrze pamietam 16 lat gdy urodzila pierwsze dziecko (mieszka z rodzicami I to chyba obi wychowuja wnuczke) gdy zaszla w ciaze po raz kolejny, ukrywala to przed wszystkimi znajomymi, gdy byla w szpitalu powiedziala zbajomym ze wroci za kilka dni I ma zapalenie wyrostka, a po porodzie oddala dziecko ojcu, chlopak 19-21 lat, nie pamietam teraz dokladnie. Cala moja rodzina dala mu ciuchy, lozeczko, itp, chlopak nie byl na to przygotowany.. Wywalczyl prawa do malej, wypeowadzil sie do angli, mieszka z siostra, dzielnie zajmuje sie coreczka, jest nia zachwycony, I tylko powtarza ze ona jest jego mala ksiezniczka, I nie pozeoli by kiedys stala jej sie krzywda. Wiec czasem myslenie, chlopak zostawi, dziewczyna sovie poradzi, moze nas zmylic bo nawet nie wiemy kiedy mlody Tata przejmie obowiazek I postara sie o samotne wychowanie dziecka gsy mloda mama nie chce. Nie rozumiem jak mozna tak postapic jak postapila ta dziewczyna, ale stalo sie. Obie strony Sa zadowolone. Jemu zawsze zycze powodzenia bo widac jacy Sa szczesliwi z prawie roczna coreczka.
Moja ciąża była świadomie zaplanowana. Równo w dniu 18 urodzin zaszłam w ciążę. Cieszyłam się gdy zobaczyłam dwie kreski, płakałam gdy zobaczyłam pierwsze USG. Płakałam ze szczęścia. Skończyłam szkołę (technikum) ze średnią 4,9. Napisałam maturę średnio z każdego przedmiotu po 90%. Nikt mi nie pomagał chociaż mam rodzinę. Jedyną pomocą był mój aktualny mąż i opiekunka. W wieku lat 24 zdołaliśmy wybudować dom bez żadnych pożyczek. Nasze dziecko zwiedziło z nami nie jeden kraj i nie… nie pracujemy 24 godziny na dobę nie mając czasu dla dziecka… mamy go dla niego bardzo dużo. Nie każda młoda mama to patologia nie przygotowana do tej roli, a dziecko to zwyczajna wpadka. Gdy zaszłam w pierwszą ciążę z moim partnerem byłam już 4 lata. Nadal jesteśmy razem bardzo szczęśliwi. Niczego nie żałujemy, a wręcz cieszymy się z tak szybko podjętej decyzji o założeniu rodziny. Przeżyliśmy już bardzo wiele przeciwności. Nawet to że synkowi przestało bić serce, straciliśmy go, a szanse na kolejną ciążę są raczej marne. Wkroczyłam z partnerem w dorosłość bardzo szybko ale byliśmy przygotowani i w pełni świadomi, że nie zawsze jest kolorowo. Nie żyliśmy marzeniami i mieliśmy inne priorytety niż nasi rówieśnicy.
Ja urodziłam swojego pierworodnego pół roku przed moimi 20stymi urodzinami. Z tą różnicą, że chcieliśmy dziecka,oboje. Czułam się gotowa na dziecko, w teorii wiedziałam wszystko. Dziś z perspektywy czasu i narodzin drugiego dziecka widzę jak niewiele wiedziałam. Teraz czuje ze wiem więcej, nie wiem tylko czy to z racji wieku czy raczej doświadczenia po pierworodny.
Ja zaszłam w ciąże jak miałam 17 lat , i chociaż na początku słyszałam że sobie nie poradzę i powinnam oddać dziecko przez okres ciąży uświadomiłam sobie że jestem dość silna i teraz jestem mamą szczęśliwego 2 latka i dbam o niego jak mogę , ale niestety niektóre nieletnie matki nie są gotowe i to widać
Kochana też mialam 19 lat jak zostalam matką i wcale tego.nie żałuje a poltora nieu pozniej urodzilam drugie dpoltor. Powiem szczerze że terwz tak myslac o tym nie pamietam do konca jak sobie radzilam ale jakos dawalam rade. Co prawda nie daleko mnie mieszkala mama i trzy siostry to pomoc miałam. Trzecie dziecko urodzilam mając 36 lat. Wsxystkie trzy ciążę przeszłam batdzo podobnie co prprawda z ta ostatnia pod koniec było ciężko. Mogę powiedzieć trraz że mam zupełnie inne podejście do wychowania coreczki teraz w tym czasie(bardziej jestem świadoma)niż jako 19 i 20 letnia mama. Kocham swoje dzieci bardzo,nie wyobrazam sobie zeby ich nie było przy mnie. Są różne sytuacje w życiu również nie raz plakalam ale mimo tego że było nam nieraz bardzo ale to naprawdę bardzo ciężko to dalismy radę. Myślę że życie bez dzieci nie mialoby sensu.
Ja miałam 20 lat jak urodziłam syna. Ma teraz moj syn 22 lata. I nigdy tego nie żałowałam że się urodził. Mam córke ktora ma 16 lat i nie stety została mamą. Ale jej nie w głowie dziecko. Wszystko spadło na mnie. A ja sama mam jeszcze córke która ma prawie 6 lat. Nigdy w życiu przez myśl mi nie przeszło żeby obwiniać siebie czy dzieci że sie urodziły. Trzeba było zakasać rękawy i wychować, pracować nie tylko dla siebie. Mimo ze miałam cieżko bo nie miałam od nikogo pomocy, sama musiałam wszystko ogarnać. Ale dałam radę. Teraz mam wnósie chociaż bardzo sie ciesze że jest ale to tak naprawde nie ja powinnam sie nią zajmować tylko moja córka. Ale ona to tylko mama na pokaz przed koleżankami. Nie docieraja żadne do niej argumenty żeby się ogarneła. Mam nadzieje że kiedyś pożałuje swojego postepowania. Ale to czas pokaże czy coś zrozumiała
Ja urodziłam mając 17 lat. Nie było latwo być młodą mamą, dużo krytyki i komentarzy ludzi którzy nawet nas nie znali. Myślę że jako mama dawałam sobie radę, czasem pomagała mi teściowa i szwagierka- za co im bardzo dziękuję. Dziś mój syn ma 10 lat i jest świetnym chłopakiem, ma 5 letniego brata i 3 letnią siostre 🙂
Bardzo dziękuję za cenne uwagi. Fajny tekst. Bardzo konkretny, praktyczne
rady. Chetnie bede tu zagladac.
Ja oddałam syna urodziłam go gdy miałam 18 lat miał 7 miesięcy. Oddałam bo jego ojciec powiedział mi że wykręci się z tego a był już prawie prawnikiem i z ustawionej rodziny. Do tego dodał mi że jestem kurwa, bo uprawiałam z nim seks przed ślubem,mimo że był moją pierwszą miłością i mężczyzną. Zniszczyło mnie to strasznie, bo i ledwo wogole odnosiłam ciążę byłam takim stanie psychicznym, że wogole nie było widać brzucha tylko taki jakbym za dużo pierogów zjadła. Oddałam dziecko z nadania niemieckiej rodzinie lekarzy facet był z pochodzenia Polakiem. Minęło 14 lat żałuję, ale wiem że nie dałabym rady sama wychować bez zaplecza finansowego bo jako takie wsparcie rodziców przynajmniej duchowe bym miała. W sposób w jaki zostałam potraktowana i co mi wypowiedziano nie dawało mi cienia wtedy wątpliwości że dziecko będzie mialo tylko piętno czyje jest i że jest nie chciane. A tak dostało miłość i opiekę. Kocham je mimo że oddałam i liczę że będzie szczęśliwy. Choć to nadal boli. I bardzo zwichrowalo mi to psychikę.
To zależy od nastolatki, są takie co w tym wieku są ogarnięte, a wpadka może przytrafić się każdemu, są takie co ciąża spowoduje że zaczną mega ogarniać, a są takie co się nie zmienią. Duża rola też w tym rodziny.