Dobre relacje z dziećmi są bardzo ważne w naszym życiu. Musimy o tym pamiętać, że relacje dzieci z rodzicami zmieniają się wraz z upływem czasu ale już od samego początku musimy o nie zadbać. Ostatnio złapałam się, na tym, że zaczęłam analizować moje relacje ze starszym synem. I nadeszła chwila prawdy, że powinnam poświęcić więcej czasu i uwagi Kacprowi, który jest teraz w wieku największego buntu. Po pierwsze z racji wieku, bo mając 16 lat, wydaje mu się, że pozjadał wszystkie rozumy. Na pokładzie mamy bunt nastolatka, ale jakoś sobie z tym radzimy. Raz lepiej raz gorzej i właśnie po to muszę być przy nim, aby nie stracić z nim kontaktu. Dom to miejsce, w którym dziecko powinno znaleźć bezpieczny azyl, akceptację i troskę, ale również miejsce, w którym uczy się życia i odpowiednich wzorców. Najwięcej problemów w relacjach z rodzicami, pojawia się w okresie dorastania – dzieci już nie są dziećmi, ale jeszcze nie są dorosłymi. I bardzo często dochodzi tu do różnicy zdań.
Po urodzeniu młodszego syna starszy zszedł taj jakby na drugi tor, tak nie powinno być!
Z racji tego, że od chwili, kiedy urodził się Jaś, starszemu synowi poświęcam mniej uwagi, problemy tak jakby się nasiliły. Więc postanowiłam trochę to zmienić i więcej czasu poświęcić starszemu na przegadanie problemów, wspólne wyjście na zakupy może do kina. Wcześniej były rolki i rower, ale dawno tego wspólnie nie robiliśmy. Więc może dobrze by było zacieśnić te nasze relacje. Popracować nad nimi. Dziś jednak pora na rachunek sumienia i podsumowanie.
Wszystko trzeba wyważyć, tak wieczny brak czasu dla dziecka, jak i nadmiar swojej obecności, ważne, by dostrzegać swoje błędy i potknięcia i próbować się na nich uczyć. Teraz osaczanie nastolatka też nie jest dobrym wyjście, ale pokazanie mu, że jestem zawsze, wtedy kiedy mnie potrzebuje, tak by wiedział, że może do mnie przyjść bez obawy, że go odtrącę. Wychowania uczymy się na każdym etapie rozwoju dziecka.
Czego nie zabraknie moim chłopakom?
To, co najważniejsze w życiu miłości matki. Tak miłości, troski i czasem zwyczajnego przytulenia. I wiecie, co uwielbiam chwile, kiedy moje chłopaki leża koło mnie na łóżku, wygłupiamy się, czasem przytulamy i to są cudowne chwile. Moje dzieci są dla nie najważniejsze. Są moim życiem, szczęściem i czymś najpiękniejszym, co mnie mogło spotkać. Moją siłą napędowa, dla nich chce mi się chcieć. To oni są dla nie inspiracja do działania, dla nich staram się, by było im lepiej w życiu.
Po drugie mojej uwagi, szacunku i dobrego słowa. Bo każdemu należy się szacunek. Byśmy my, jako rodzice szanowali ich, oraz ich potrzeby, ale również uczyli ich szacunku dla innych. A bardzo ważne jest też byśmy my rodzice, mieli dla nich czas. Pomimo zmęczenia, pracy i całej masy obowiązków domowych musimy go mieć. Bo kto jak nie my? Babcia, dziadek czy opiekunka nie zastąpią dziecku rodziców. Nic tak nie rozwiązuje kłopotów i konfliktów jak rozmowa i zrozumienie. Zawsze trzeba znaleźć na nią czas.
Choć wcześniej u mnie wyglądało to różnie i zdarzało mi się go zbyć słowami, że pogadamy jutro, ale teraz to już za mną i mam nadzieję, że nie będę już popełniała tego błędu. Bo wiem, że takim zachowaniem oddalałam się od niego i traciłam z nim kontakt. A wiadomo, że w dzisiejszych tak zwanego konsumpcjonizmu i wyścigu szczurów gdzie wszyscy gonią za pieniądzem, aby zapewnić rodzinie byt i godne życie. Co nie jest łatwym zadaniem. Może nie zawsze będzie nas stać na drogie ciuchy, wypasione zabawki, ale dla mnie nie jest to najważniejsze. Dziś wiem, że dla mnie najważniejszy jest czas, który im poświęcam. 3 lata z dzieckiem w domu to był prezent od losu i nie żałuje żadnej minuty spędzonej z nimi. Mam nadzieję, że poświęcony im czas zaprocentuje za kilka lat. Oczywiście, że super byłoby mieć wszystko, co najlepsze, ale zdecydowanie bardziej cieszę się tym, że moje dzieci są szczęśliwe, mają dobry dom, rodziców, którzy je kochają i znajdują dla nich czas. Zarówno czas na zabawę ale i obowiązki, przeczytanie książki przed snem, wyjście na spacer lub na basen. Malowanie farbami lub wyjście na rower.
Dobre relacje z dziećmi są bardzo ważne w naszym życiu. Za co uwielbiam moje dzieci?
• Za to, że się śmieją i za radość jaką mi dają. Za każdy gest skierowany w moją stronę, za każdy uśmiech.
• Za to, że rozrabiają, brudzą, bałaganią i to czasem aż za bardzo. Tylko kto to wszystko po nich sprząta, zgadniecie? Uwielbiam jednak jak śpią, bo chwila relaksu dla matki jest bardzo wskazana, bo biegając NON STOP za prawie 3 latkiem, można wyzionąć ducha. Chwila ciszy potrafi być najlepszym prezentem od losu.
• Są razem i wspólnie spędzają czas. Ostatnio naprawdę zdarza się to coraz częściej a Kacper, jakby trochę wydoroślał i zajmuje się coraz częściej Jaśkiem. Radość moja, czyli matki jest nie do opisana. Tym bardziej że u nas jest duża różnica wieku i chłopcy żyją w 2 zupełnie innych światach. Różni ich 13 lat, więc niektórzy pewnie wiedzą, że taka różnica jest ogromna.
• Za wyznania miłości, cudownie jest, jak czasem podchodzą i ni z gruszki, ni z pietruszki mówią mi „Kocham Cię mamusiu” a Jasiek to ostatnio bije rekordy w wyznawaniu mi swojej miłości. Choć i zdarza mu się powiedzieć, że jestem stara i cokolwiek to ma znaczy, biorę to na klatę.
Na dobre relacje z dziećmi pracujemy już od chwili narodzenia, więc musimy pamiętać że to od nas zależy jaką drogę w życiu wybiorą i jakimi będą ludźmi.
Czy na starość będą się do nas odnosili z szacunkiem. Dobry kontrakt i relacje z dziećmi od samego początku, to kwintesencja macierzyństwa. Dlatego dbajmy o te relacje od samego początku.
Jednak żeby nie było tak miło, jest jeszcze cała lista, dlaczego nie lubię moich dzieci, ale to już chyba na oddzielny wpis. I, pomimo że kocham moje dzieci nad życie, to zdarza mi się również od nich na chwilę uciekać. Muszę wtedy wyjść z domu, pobiegać, zresetować się i wszystko wraca do normy. Czy wy też tak czasem macie? Czy może ja jestem jednak wyrodną matką? Słysząc słowo, mama, choć, mama głodny jestem, mama siku 30 razy na minutę czasem mam ochotę gdzieś się zaszyć, uciec i nie uważam, że jest cos w tym złego. Czy Wam zdarzają się takie chwile słabości jak mi?
Dzieci to ogromny skarb a czas tak szybko mija, że powinniśmy jak najwięcej go spędzać właśnie z nimi. Taka jest prawda, że im więcej damy z siebie na początku tym lepsze będą relacje później.
Tak, choć są też sytuacje, że pomimo iż rodzicie się starali jak tylko mogli to dziecko się od nich na starość odsunęło.
Pięknie napisane aż się wyruszyłam u nas niecałe 3latka między dziewczynkami ale mam siostrę 17lat starsza, oczywiście jeszcze są bracia w środku 4:-) ale z nią najtrudniej mi się dogadać. Pięknie napisane, czasem tak się boję że starszej mniej czasu poświęcam ale staram się jak tylko moge po równo Pozdrawiam
Monika, ja tez się staram, choć wiem, tak do końca nie zawsze mi to wychodziło. Ale najważniejsze to dostrzegać swoje błędy i starać się to zmienić.
dokładnie:) dostrzegać i starac sie zmienic 😉 damy rade 🙂
Też mam chwile słabości, podejrzewam jak każdy , ale nie mówi się o tym głośno, matka czy nie – jesteśmy tylko ludźmi.
Jam mam i nie ukrywam że czasem chciałabym wyjść z domu na dłużej. Czasem zwykły spacer w samotności pomaga i to bardzo.
Kurczę, wydawało mi się, że to, by mieć jak najlepszy kontrakt i relacje z dziećmi od samego początku, to kwintesencja macierzyństwa.
*kontakt
Gosiu, a kto nie ma chwil słabości? Każdy je ma, ale nie każdy się chce przyznać. Ostatnio byłam sama z małą przez 4 pełne dni i noce, trzeciego dnia czułam już ogromne zmęczenie, ale jej nie mogłam tego pokazać, nie mogłam jej zostawić samej sobie. Chwilę oddechu miałam, gdy Małżon wrócił do domu, a ja mogłam wyjść na samotny spacer.
Marta mi w chwilach kryzysu spacer też pomaga.
Ja jeszcze dzieci nie mam, ale na pewno będę się starła mieć z nimi jak najlepsze relacje 🙂
To ważne by od początku budować więź i dobre relacje z dzieckiem.
Ale boski wzruszający wpis! Ja jestem teraz gdzieś pomiędzy dużym dzieckiem i samodzielnym bytem 🙂 fajnie obserwować siebie i rodziców w coraz to nowych rolach.
Choć Hanka jest jeszcze mała to mam świadomość, że na relacje pracuje się od samego początku. Czasu nie cofnę, a jak się obudzę za kilka lat może być nieco za późno lub dużo trudniej. Nie mam czasem siły, jestem zajęta, zbyt zmęczona – a Hania się domaga coraz większej uwagi, ale jak patrzę na te jej ufne oczka, albo te małe rączki, które nagle z całych sił oplatają mi szyję to znajdują się jakieś nowe pokłady energii! I chce mi się z całych sił, nie chcę w przyszłości żałować 🙂
To mamy podobnie, ja tez chcę na miarę możliwości zrobić wszystko jak najlepiej dla moich chłopców.
Piekny tekst 🙂 Masz rację, to, że możemy być dziećmi w domu jest bezcenne 🙂
A pewno , że czasem moje dzieci tak mnie wkurzają, że mam ochotę wyjść…ale zaraz tęsknię za cholerami 😉 I co tu począć – taki matki los. Bardzo fajny i mądry wpis ( ja mam 13latka i już się zaczyna „burza i napór” )
U nas burza był potem przeszła i na nowo ale taki widać etap w rozwoju tych naszych był już pociech.
Świetny wpis, kolejny który mnie poruszył. Mam rodzeństwo dużo od siebie starsze i też nie było między nami kontaktu, przynajmniej na początku. Teraz jest o niebo lepiej.
Dzieci to dar, często jednak w zabieganiu dnia codziennego zapominamy o tym. A szkoda, bo później rzeczywiście może się okazać nie do nadrobienia czas i relacje.
Mam nadzieję że nam też uda się wypracować taki kompromis i u nas po porodzie znajdę czas zarówno dla męża i dziecka. To będzie pierwsza próba przed rodzeństwem dla Wiktori, które w planach oczywiście jest ?
Mnie również udało się być z dzieckiem przez trzy lata chociaż nie jest to łatwe kiedy jedna osoba musi utrzymać trzy ale czego się nie robi dla szczęścia dziecka. Nie żałuję. Żałowałabym jakbym straciła możliwość obserwacji i uczestniczenia w odkrywaniu świata przez synka. Sama wiele się od niego nauczyłam….najważniejsze to cierpliwość i więcej uśmiechu na co dzień. I wiem że jeszcze wiele się nauczę. Bycie mamą to najlepsze co mogło mnie spotkać.
Ewa Ty moja bratnia dusza. Ja mam to samo. Nie żałuję nawet jednej minuty z moimi chłopcami.
Pieknie napisane. Rodzicem się zostaje i jest to dar od losu. Więc warto to dobrze wykorzystać.