Niemal każdego dnia, dowiadujemy się z telewizji lub prasy koszmarze kolejnego małego dziecka. O tym, że kolejne maleństwo w krytycznym stanie trafia do szpitala. Ile z tych przypadków niestety nie ma szans na normalne życie, ile z nich zostaje kalekami do końca życia. Ile można wysłuchiwać tłumaczeń rodziców, że dziecko spadło z łóżka lub, że siostra uderzyła brata kubkiem w główkę, powodując tym samym złamanie czaszki. Gdzie Ci ludzie mają serce, współczucie, gdzie ich instynkty rodzicielskie? No gdzie się pytam? Dlatego my wszyscy musimy być czujni, wiem, że świata nie zbawimy, ale zawsze warto spróbować. Nie bądź katem dla (nie)swojego dziecka-reaguj masz prawo.

Jak można pastwić się nad niewinnym dzieckiem?

Skąd w naszym społeczeństwie bierze się tyle zła. Pijany ojciec, matka, ojczym lub wujek. Sąsiedzi nigdy niesłyszący krzyku dzieci (bo lepiej nie słyszeć i się nie narażać lub udawać, że się nie słyszy). Rodziny na medal, bez skazy, kochające się tylko potem wychodzą brudy, wtedy kiedy już jest za późno. Wtedy na światło dzienne wychodzą najgorsze tragedie. O części z nich nie słyszymy, nie wszystko wyłapują media. Ja już sobie z tym złem nie radze i gdyby tego było więcej, chyba bym sobie z tym nie poradziła. Nie mogę słuchać w wiadomościach o kolejnym bestialstwie i rodzinnych tragediach. O kolejnym skatowanym noworodku z pękniętą czaszką. Z informacji które  podaje nam TV to kropla w morzu tego okrucieństwa, które się dzieje. Przecież to my rodzice, dorośli powinniśmy dawać bezpieczeństwo i bezgraniczną miłość naszym dzieciom. Więc co się z tymi ludźmi dzieje! Ja nie mogę tego pojąć! TO NIE LUDZIE, TO BESTIE – innego określenia nie znajduję.

Mój synek od 2 dni walczący z chorobą a ja widząc, że choroba go męczy cierpię razem  znim. I najchętniej wzięłabym tą męczarnię na siebie. Z chwilą jego narodzin drżę, by nie przytrafiło mu się nic złego, by nikt go nie skrzywdził. Nie mogłabym sobie tego wyobrazić. Dlatego też nie mogę sobie wyobrazić, jaką trzeba być bestią, by być tak okrutnym. Nie wiem, co ma w głowie taki dziecięcy KAT?, bo inaczej nazwać go nie mogę. Czy radość mu sprawia cierpienie niewinnego dziecka? I co z takimi powinno się zrobić? Co się dzieje??? Dla mnie to jest sadyzm i patologia. Bo czy kochający rodzic tak się zachowuje? Nie, bo rodzice kochają.

Nie bądź katem dla (nie)swojego dziecka-reaguj masz prawo

Słyszysz krzyk dziecka, nie przechodź obojętnie, pomyśl sobie o nim jak o swoim dziecku. Widząc krzywdę reaguj, masz do tego prawo. Czasem wystarczy telefon, by uratować niewinne życie. Tak wiem,  że sytuacje są różne i krzyki dzieci nie zawsze oznaczać muszą,  że ktoś je katuje i znęca się nad nimi, ale pozostańmy czujni. Wiem też, że łatwo nam oceniać innych ale w tym przypadku trzeba.  Miejmy w sobie więcej empatii i wrażliwości. Przestańmy poklepywać oprawców po ramieniu zezwalając im na to co robią niewinnym dzieciom. Nie reagując ponosimy po czesci odpowiedzialność za ich cierpienie. Mam tylko cichą nadzieję, że kary dla oprawców będą coraz wyższe i że sądy nie będą brały pod uwagę okoliczności łagodzących i będą wymierzały najsurowszy wymiar kary dla bezlitosnych agresorów.

„Reaguj masz prawo”. Jako matka w sytuacji, kiedy moje dziecko płakałoby, krzyczało lub byłby podejrzenia, że dzieje mu się krzywda, chciałabym, by sąsiedzi podnieśli alarm.

Gdy podejrzewasz, że ktoś znęca się nad dzieckiem zawsze możesz powiadomić Lokalny Ośrodek Pomocy Społecznej, przedszkole lub szkołę. Lub dzwoniąc na numer 112 ewentualnie dzwoniąc pod Dziecięcy Telefon Zaufania RPD – 800 12 12 12.

*Jeżeli chcesz podzielić się swoimi przemyśleniami, to poproszę zostaw komentarz postaram się odpowiedzieć na każdy.

 

61 thoughts on “Nie bądź katem dla (nie)swojego dziecka-reaguj masz prawo”

  1. Bardzo mądry tekst, daje do myślenia. Tylko podejrzewam, że tacy ludzie w większości dobrze się maskuja i nikt nie podejrzewa ich o znęcanie się nad dziećmi. Ciężko wyczuć ale oczywiście zawsze jak ma się najmniejsze podejrzenia warto się zainteresować…

    1. O to chodzi, bo 90% ludzi pytanych o sąsiadów odpowiada własnie w ten sposób, że to taka szanująca się rodzina była. Ja ososbiście 10 lat temu jak chwilowo wynajmowałam mieszkanie w takiej kamienicy zadzwoniłam kiedyś na policję, bo słyszałam krzyki i straszliwy płacz dzieci, krzyki matki i pijanego faceta.

  2. Żyjemy w takich czasach, ze każdy żyje swoim życiem, a jeśli zdecydujemy się interweniować , to tylko anonimowo. Boimy się o swoje bezpieczeństwo, o to że agresja obróci się w nasza stronę. Kiedyś to wyglądało zupełnie inaczej.

    1. Tak Joasiu masz rację, ja kiedyś dzwoniąc też nie miałam pewności, że np. sąsiad nie dowie się, że to ja i nie bedzie mnie nękał. Ale uważałam, że robiłam słusznie.

  3. Przyznam, że faktycznie obecne czasy charakteryzują się wielką znieczulicą, każdy wydaje się dbać tylko o własne sprawy, a jeśli nawet dostrzega coś niepokojącego u innych, tak jakby przymykał na to oko. Dlatego takie teksty jak najczęściej powinny się pojawiać, dają do myślenia, a i przypominają o zwykłym człowieczeństwie.

  4. Dziękuję, być może choć jedna lub dwie lub trzy osoby po przeczytaniu tego tekstu w sytuacji, która tego będzie wymagała zareagują. I ochronią dziecko przed nieszczęściem.

      1. albo zaostrzenie przepisów o aborcji.

        dlatego ja jestem może nie tyle za aborcją, co za wyborem. jeżeli ktoś nie chce dziecka i ma się nad nim znęcać albo je zaniedbywać, to lepiej (przede wszystkim dla dziecka) zakończyć to zanim na dobre się zaczęło.

        1. Dokładnie, jeśli ktoś ma wyżywać się potem na dziecku, bo się jeszcze na nie nie było gotowym to jest to lepsze rozwiązanie niż potem zmarnowanie komuś dzieciństwa, krzywda psychiczna i trudna dorosłość.

    1. Wiesz co chyba tak właśnie jest. Niestety potem ludzie sobie w brode plują…, że coś się działo już wcześniej a Oni nie reagowali. Czasem zwyczajnie udają że nic nie wiedzieli.

  5. ja tego nie ogarniam – jak mówi młodzież. nie rozumiem, nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić. czy bym reagowała? tak. pewnie tak. choć zawsze sobie wyobrażam, że usłyszę „nie twoje dziecko, co cie to obchodzi”. ale mam na to odpowiedź. i g…o mnie obchodzi, czy bite dziecko jest moje, czy nie. straszne.

  6. Ja nawet nie chcę myśleć skąd się to bierze. Nie chcę tego słuchać bo umrę niedługo z żalu albo wytłukę tych zwyrodnialców.
    Po prostu już nie mogę tergo wytrzymać 🙁 Tak bardzo mi szkoda tych biednych dzieciaczków, którym nie dane jest zaznać rodzicielskiej miłości

  7. Kiedy słyszę krzyki, wrzaski i płacz na górze u sąsiadów to najchętniej bym to zgłosiła, z drugiej strony to nie moja sprawa.
    Kiedy dzieci są z niania nawet nie słyszałeś słychać, że tam są. Ale kiedy matka wraca z pracy zaczyna się koszmar.

    1. Nie twoja sprawa ze czyjes zycie najpewniej jest rujnowane. Ze cielesnie lub psychicznie wlasnie odciska ktos slad na zyciu tych malych ludzi. A moze jednak masz wiecej czlowieczenstwa w sobie i sie odwazysz? Moze to skonczy koszmar tych dzieci?

      1. Dziękuję za komentarz. Tylko jak dotrzeć do tych ludzi. A może już nie ludzi. Bo człowiekiem nie jest ten kto znęca się nad dzieckiem. Jest bestią.

    2. Myślę, że czasem po prostu dobrze zapukać. Moja córka miała taki okres, że co chwilę darła się o coś w niebogłosy i pewnego dnia sąsiedzi po prostu zapukali i zapytali, czy wszystko ok. Zaprosiłam ich, pokazałam córkę a ta po prostu wytknęła język i uciekła wyć dalej. To był naprawdę ciężki okres kryzysów. Podziękowałam sąsiadom i…. zostaliśmy przyjaciółmi. Poczułam do nich ogromny szacunek i wdzięczność, że są i że reagują.
      Wejście do góry i grzeczne zapytanie, czy wszystko w porządku nic nie kosztuje. Wystarczy odrobina taktu, aby wyczuć sytuację i nikogo nie obrazić. A zła reakcja może być dodatkowym powodem, żeby to zgłosić ewentualnie. Rozumiem Mania, że nie chcesz robić za złego policjanta, czy kogoś kto wtrąca się w nie swoje sprawy. To nigdy nie jest łatwe. Wydaje mi się, że trudniej jednak żyć z myślą, że ktoś został bardzo skrzywdzony i to pod naszym nosem, za naszym przyzwoleniem.

  8. Trzeba wyczuć różnicę. Moja „życzliwa” sąsiadka powiadomiła Mops,że znęcam się nad dziećmi, nie wychodzę z nimi na dwór,itp. Niestety nie znała mojej sytuacji ani tym bardziej nie wiedziała o niczym co się dzieje w moim domu. Pół roku nachodził mnie pracownik socjalny, dziękuję za wtracanie się w nie swoje sprawy.

    1. Tak, masz racje takie sytuacje są bardzo trudne i niezwykle drażliwe.Czasem za szybko oceniamy innych. Ale dla dobra i zdrowia dziecka czasem warto roważyć wszystkie zza i przeciw. Jednak ostatecznie ja będę reagowałą w sytuacjach kiedy dziecko będzie spotykała krzywda.

  9. Jesteśmy na ulicy.. widzimy że jakiś anty rodzic bije i szarpie dziecko..
    Interweniuje podchodzę i staram się coś zrobić, trochę się udaję ale mam świadomość że ten ktoś odwdzięczy sie temu dziecku po za polem widzenia. Ja wiem że to dziecko będzie cierpiało w domu.. Co wtedy kiedy mam tego świadomość a nie znam tych ludzi i nie wiem gdzie wysłać pomoc?? Co wtedy zrobić??????

  10. z jednej strony masz dużo racji ale z drugiej byłbym trochę bardziej ostrożny w ocenianiu innych. Nie bronię tu zwyroli i bandytów bo dla nich kary miałbym inne niż te znajdujące się w kodeksie karnym. Bronię normalnych ludzi którym łatkę bandyty przypina społeczeństwo. Przykład: rodzina je wspólnie kolację.Ojciec wypija 2 piwa, matka jest trzeźwa. Raptem dzecko przewraca się i uderza głową w podłogę uszkadzając mózg. Czyja wina? Oczywiście że pijanego ojca, który nie potrafił przypilnować dziecka. Przykład 2 z życia wzięty. Moja córeczka zaraz po urodzeniu trafiła na Oddział Intensywnej Terapi. 1 pkt w skali Apgar. Pewnego dnia trafił tam chłopczyk. Ojciec został z nim sam w domu. Podczas zabawy , dziecko dosłownie spłynęło mu po rękach tracąc przytomność. Ojciec od razu zadzwonił po pogotowie i rozpoczął reanimację maluch ratując mu życie. Jaka musiała być reakcja okolicznych mieszkańców, na lądowanie śmigłowca obok jego domu? tylko taka że zwyrol skatował malca!. Oczywiście reagujmy, ale tylko wtedy, kiedy faktycznie jest podejrzenie że dzieje się źle. Płacz dziecka może oznaczać krzywdę, ale może oznaczać też szlaban na komputer. To tylko moje zdanie na ten temat. Pozdrawiam serdecznie i będę częściej zaglądał:)

  11. Też uważam, że należy reagować, ale tylko wtedy, kiedy jesteśmy zupełnie pewni, że dzieje się coś złego. U nas była sytuacja, że rozpieszczona siostra bardzo chciała drogą lalkę, której mama nie mogła jej kupić, więc darła się wniebogłosy, po czym życzliwi sąsiedzi nasłali na moją mamę MOPS i policję. Też pewnie myśleli, że robią dobrze, a mama o mało nie została zwolniona z pracy, bo pracuje jako przedszkolanka. Została z naszą piątką sama po rozwodzie i dzięki życzliwym sąsiadom miała dodatkowe nieprzyjemności. Także nie sądzę, że należy reagować za wszelką cenę i zawsze, nie znając okoliczności, a tych się nie zna do końca nigdy. Piszesz „Wiem też, że łatwo nam oceniać innych ale w tym przypadku trzeba.” – więc ja powiem Ci tak – ci ludzie, którzy serio znęcają się nad dziećmi, zrobią to tak, że nikt się nawet nie zorientuje, natomiast taka „życzliwość” bardzo zaszkodzi normalnym ludziom.

    1. Olu masz rację , nie można reagowac zbyt pochopnie oczywiście u mnie tez czasem młody płacze i to normalne. Jednak w sytuacji kiedy widzimy, że jest cos niedobrego w rodzinie, rodzice się źle odnoszą do dziecka i np. szarpią to uważąm, że trzeba reagować. Wszystko musi mieć granice, nie można kmuś do domu z buciorami włazić ale trzeba byc czujm]nym. Znam też sama takie nadgroliwe osoby i trzeba to wszystko wyważyć.

  12. Smutne i przerażające, że tak często dochodzi do tego typu sytuacji 🙁 W dużej mierze właśnie dlatego bardzo rzadko oglądam telewizję, bo każda taka informacja w „Wiadomościach” strasznie mnie przygnębia i długo nie mogę się po niej potem pozbierać. Nie możemy pozostać obojętni ! – ani wobec tej fizycznej, ani psychicznej przemocy (o której właśnie u mnie pojawił się post, więc zapraszam) 🙂

  13. Osobiscie dzwonilam na policje kiedy slyszalam ze dziecko sasiadow bylo bite. Przyjechali. Po 50 minutach… A przeciez w wielu wypadkach moglo byc juz za pozno ? Brak słów

  14. Podchodzę do tego bardzo osobiście, bo sama przez kilkanaście lat byłam ofiarą przemocy. Jako dziecko myślałam, że to normalne, że tak sie dzieje i że powinno się ukrywać ten fakt, bo takiego zachowania uczyli mnie moi rodzice. Swoje brudy pierzemy w swoim domu.
    Jako nastolatka widziałam już, że to co spotyka mnie codziennie jednak nie jest normalne i nie spotyka każdego mojego rówieśnika, kolegi ze szkoły.. „niestety” wszystko było skomplikowane bo moi rodzice byli niepijącymi „normalnymi” ludźmi a nade mną znęcała sie starsza (znaacznie większa) siostra, wiec wszyscy uważali że nie może dziać sie nic złego. Sąsiedzi nie raz słyszeli okropne dźwięki, wycie, krzyki, których w normalnym domu nie słychać ale stać ich było jedynie na wspólne pogadanki na ten temat i małe oburzenie tym faktem.

    Zawsze byłam smutnym, znerwicowany,po, niepewnym dzieckiem. Wpadłam w depresje i uważałam że nie czeka mnie już nic dobrego w życiu. Kiedyś z całą siną twarzą przyszłam do mojej mamy, która akurat była w kuchni i powiedziałam „mamo, mój znajomy wie o wszystkim. Kazał mi iść na policję. Przecież ona może mnie kiedyś zabić ” to co usłyszałam sprawia mi ból i budzi we mnie złość do ten pory.. mama odpowiedziała „przecież to rodzina. Tak nie można..!!” Oczywiście posłuchałam własnej mamy i w końcu nie poszłam. Jak ten tchórz potem przez lata próbowała za każdym razem zasnąć w wannie, bo świadomie nie umiałam sie utopić.. mam ogromny żal do moich rodziców, że nie pomogli mi przez całe dzieciństwo i okres dojrzewania. Mając 21 lat zakochałam sie i przeprowadziłam z aktualnie narzeczonym do mieszkania na drugim końcu miasta. Przez kolejne lata słyszałam jak rodzice tęsknią za swoją córeczka, jak przecież dobrze było nam razem mieszkać a kiedy wspominam o tym czego nie chcą pamietać słyszę od ojca „przecież sama ją prowokowałaś, sama sie prosiłaś”.

    Pamiętajcie, wasz JEDEN telefon może zmienić życie człowieka. Dziecka, nastolatka a potem dorosłego człowieka. Gdyby przez te prawie 20 lat męczarni ktoś mi pomógł… może byłoby mi teraz łatwiej z samą sobą..

  15. gdybym stanowiła prawo w tym chorym państwie to zrobiłabym tak, ze każdy by się dwa razy zastanowił zanim by skrzywdził bezbronną osobę. Ludzie niczego się nie boją i w tym problem. A na domiar złego my ich później karminy i ogrzewamy ich cele za nasze pieniądze.

  16. Az mnie ciarki przeszły czytajac,masz rację patologia Ci ludzie a najgorsze ze ludzie nie reaguja na to.U nas czasem przychodzi sąsiadka ale6by nas uspokoic bo jak to mówi-wasza zabawe slychac na pol bloku -glosne smiechy dzieci sąsiadka nie lubi ale co w tym najważniejsze reaguje i to mi sie podoba.Raz tak zareagowałam w sklepie jak Pani malo ci ręki dziecku nie wyrwala bo on zaczął płakać a widac kobieta byla wściekła okropnie to mi sie dostało ze sie wtracam duzo ludzi boi sie właśnie ze tak zostana potraktowani i przechodza obojetnie a tu trzeba najlepiej zadzwonić jak cos zlego sie dzieje na policję.Jak pomyśle o tych dzieciach skrzywdzonych to rodzi sie we mnie taki bunt w środku czemu dziecko boje7niech sobie znajdzie równego przeciwnika.

  17. Temat bolesny jednakże bardzo delikatny. Często społeczeństwo ma oczy szeroko zamknięte, mijając kogoś kto w niemym spojrzeniu wymalowany ma krzyk rozpaczy i wołanie o pomoc.

  18. Temat ciężki. Niby chcemy pomóc innym, zareagować, ale w końcu i tak i tak boimy się o siebie. Dzisiejszy świat jest pełen ludzi.. nieobliczalnych. Nigdy nie wiadomo jak ktoś zareaguje na zwrócenie uwagi. Pełno agresji i niezrozumienia – niestety.

  19. Zawsze wydawało mi się, że ja bym zareagowała. Bardzo chcę tak o sobie myśleć, ale jeszcze bardziej nie chcę się nigdy w takiej sytuacji sprawdzać.

  20. „Nie reagując ponosimy po części odpowiedzialność za ich cierpienie. ” bardzo mądrze napisane, niestety tak szybko o tym zapominamy. Udajemy, że nie widzimy, bo tak jest łatwiej. I za szybko się usprawiedliwiamy… Smutne

  21. Niestety znieczulica była, jest i będzie. A teraz gdy ludzie pędzą za pracą, kasą itp i nie mają czasu dla swoich dzieci to tym bardziej nie interesuje ich co dzieje się za ścianą :[

  22. Czasem warto po prostu powiedzieć, gdy się widzi na ulicy przemoc, że to przestępstwo. To może dać do myślenia, bo niektórzy żyją jeszcze w przekonaniu, że „klaps to nie przemoc”…

  23. Reagowałam w takiej sytuacji raz. Co prawda nie była tak drastyczna, ale nie mogłam patrzeć jak w restauracji babcia na silę wkłąda małemu wnuczkowi jedzenie do buzi. Wnuczek płakał, a babcia nadal to robiła, krzycząc na niego, że ma jeść. To jest też przemoc. I naruszanie granic. Po mojej interwencji babcia przestała, przynajmniej w tamtym momencie :/

  24. Problemem jest to, że zaczynamy przesadzać w drugą stronę. Dla jednych klaps to znęcanie się, dla innych metoda wychowawcza. Sam parę razy dostałem w życiu klapsa i nie uważam tego za coś złego. A dochodzi do takich patologii, że nieposłuszne dziecko w miejscu publicznym dostanie JEDNEGO klapsa i zaraz się pojawia jakaś służba, że dochodzi do znęcania się!
    Więc jest problemem określenie granicy, która dla każdego człowieka jest subiektywna i możemy skrzywdzić dobrych ludzi swoją reakcją.
    PS. Krzyki za ścianą etc to coś innego i faktycznie powinna być jakaś reakcja. Choć z drugiej strony mojej szwagierki córka często krzyczy, mimo że nikt jej nie bije, a jedynie chce wymusić coś krzykiem.

    1. Tak, to temat bardzo delikatny i drażliwy. Choć w sytuacji kiedy dochodzi do tragedii to potem człowiek sobie robi wyrzuty, że coś mógł zrobić wcześniej a milczał. Obserwować i wyciągać w nioski, ale nie włazić w ludzkie życie z bucorami. Czasm można inaczej, spróbować zagadać, wpaść po przysłowiową szklankę cukru itp.

  25. Zawsze reaguję i oburza mnie jak widzę, że większość ludzi przechodzi obok takich scen obojętnie. Czym innym jest dziecko, które się drze, bo chce wymusić, a czym innym jest dziecko, które cierpi faktycznie.

  26. Abstrahując na chwilę od dzieciaków nie swoich – skąd wpolskich rodzicach tyle frustracji, którą rozładowują na dzieciach? Serce mi się kraja, gdy widzę matki/ojców wyrzygujących na maluchy swoją złość/frustrację/kompleksy/nieumiejętność radzenia sobie z życiem? Szarpaniem, ciąganiem za ucho, fukaniem i krzyczeniem za każde, dosłownie każde dziecięce zachowanie. W lewo źle, w prawo źle, wygłupia się – źle, nie wygłupia – źle. Gdy w takich momentach przypominam sobie zajęcia z psychologii rozwojowej, to przeraża mnie, jak skrzywdzone będą te dzieciaki. Więcej świadomego rodzicielstwa!

  27. Z synem do przedszkola chodzi chłopiec mający olbrzymie problemy z emocjami. Upatrzył sobie mojego małego jako tego któremu może „dowalić”. (inne dzieciaki też miały z nim mniejsze i większe przejścia)Mój 5latek jest mocno niedowidzący w większości niestety nie potrafi obronić się przed ciosem bo go nie widzi. 1.5 roku chodziłam do przedszkola Panie „wychowawczynie” słuchały, obiecały reagować i nic… Po zniszczeniu synowi okularów „wychowawczyni” obiecała powiadomić mamę i nadal nic… Hmmm.. aż w końcu żebym to sama załatwiała. W tym roku szkolnym po „akcji” z moim synem zobaczyłam babcie agresora w szatni-poprosiłam ją o przekazanie mamie o powtarzającej się sytuacji-mało mnie nie zabiła… Zaczęła szarpać chłopca,rzuciła nim o szafki-uprzedziłam,że zgłoszę to na policję i Mopru- szkoda mi było dzieciaka bo zrozumiałam,że może coś nie tak być w domu. Po moim zgłoszeniu przedszkole zrobiło na mnie LINCZ bo mają przeze mnie problem (mopr, policja), nastawili wszystkich rodziców przeciwko mnie, na zebraniu darło się na mnie 23 dorosłych ludzi, bo Pani przedszkolanka ma teraz problem i „każdy szarpie” dzieci, „nie ma w grupie agresji”, „to normalne,że chłopscy się biją i jeden obrywa” „nie mam obdukcji,że syn był bity”, Pani wyparła się,że zgłaszaliśmy z mężem problem („bo nic nie mamy na piśmie”), powiedziała,że nie wiedziała o okularach(chyba powinnam nagrywać te rozmowy) byłam przerażona bo ona chciała się wybielić „sycząc do mnie” kiedy przypomniałam,że rozmawialiśmy też o tym,że syn pomimo uczulenia na kukurydzę otrzymywał bułki i płatki kukurydziane co pięknie skwitowała „Umarł? Nie żyje? Zjadł i nic mu się nie stało, no chyba że nie żyje więc nie ma tematu?!” Brak słów jak można ludzi zmanipulować i utwierdzić,że mogą być bierni jak widzą krzywdę dziecka-nie wiem czy 2 raz zrobiła bym to samo-pewnie nie-lepiej odwrócić głowę i udać,że się nie widzi i niestety ja odczułam to bardzo mocno „Przedszkole ma przeze mnie problem i ktoś Pani wychowawczyni przeze mnie patrzy na ręce” Przykre ale prawdziwe. Pani na niebieskiej linii po zapoznaniu się z sytuacją stwierdziła,że to skandal, Rzecznik Praw Dziecka zajmuje się sprawą, Kuratorium będzie w przedszkolu z wizytą, ale mentalności niektórych ludzi nic nie zmieni ;( Czuję się zaszczuta bo miałam prawo i obowiązek zgłosić przemoc wobec dziecka…

    1. Bardzo mi przykro, że to Cię spotkanło i szczerze nie rozumiem Pan w przedszkolu bo przecież przy tak małych dzieciach to one tak naprawdę powinny sie orientowac jaka jest sytucja w domu dziecka i czy ie trzeba mu pomóc. Szkoda, że Ty oberwałaś za to rykoszetem, ale jak sama widzisz często problemy z agresją samych dzieci bierze się z domu. Nie moge tego pojąć.

  28. Wiesz, może ich sposobem na całą sytuacje było „nie widzieć”, może to „zmęczenie zawodowe” a może nie powinny pracować tam gdzie pracują. Nie wiem. Zrobiło mi się szkoda mojego syna bo nie do pojęcia jest aby nie reagować na krzywdę jego, ale i także krzywdę tego drugiego chłopca. Niektórzy myślą,że jak dziecko jest małe to nie czuje bólu.. To chore. Znieczulica rodziców przenosi się na ich pociechy to straszne. Myślę,że jeszcze dużo czasu musi upłynąć, aby egzekwować to,że bicie jest przestępstwem. Mam jeszcze 11letnią córkę i powiem jedno-nigdy nie uderzyłam ani ja ani mąż moich dzieci.

  29. Właśnie wczoraj myślałam nad tym samym. Trzymałam moje maleństwo na ręce i mówiłam do męża: Jak można skrzywdzić taką bezbronną, w stu procentach zależną od nas i niewinną istotkę. Prędzej bym umarła niż pozwoliła, żeby cierpiał z mojej winy.

  30. Masz rację, że ciężko czasem odróżnić. Moje dzieci czasem wyły tak jakby je ze skóry obdzierali i zastanawiałam się tylko czy mi ktoś policji nie naśle. Prawdą jest jednak że boimy się reagować- bo to przecież sąsiad, bo znajomi, bo rodzina….. Ale życie dziecka musi być na pierwszym miejscu!

  31. Zastanawiam się co zrobić mogę jeszcze-przez to,że „wychowawczynie” w taki sposób poprowadziły zebranie gwarantuje,że żaden z 24 rodziców już nigdy nie zareaguje na krzywdę dzieci. Z drugiej strony przeraża mnie,że dorośli ludzie dają sobą tak manipulować-po stwierdzeniu,że Panie mają teraz problemy bo sprawdzają ich prace wręcz kuriozalne, ale prawdziwe,ze większość rodziców chciała,żebym (chyba),przeprosin dla nauczycielki,że ośmieliłam się zgłosić to co widziałam (do czego de facto matka głośno się przyznała-kwitując jak inni,że „każdy szarpie i może popchnąć w złości dziecko” Straszne-czasem myślę,że niektórzy głowę mają tylko aby na niej włosy nosić…

  32. Zgadzam się z postem. Nienawidzę nieszanowania dzieci. Kiedy widzę jak ludzie olewają, nie wierzą w to co one mówią mam ochotę coś powiedzieć. Nie wiem czy to normalne czy nie, ale gdziekolwiek chodzę, nie ważne Ile miałam lat, zawsze podchodziły do mnie dzieci uśmiechały się jak do nich podchodziłam i chciały się bawić, opowiadały mi coś lub po prostu patrzyły. W mojej rodzinie śmieją się, że jestem magnezem na dzieci. Dlaczego jest dla mnie ważne szanowanie ich 🙂

    Pozdrawiam

  33. Mam sąsiadke, która praktycznie codziennie wydziera się na dziecko o 7 rano, które wybiera się do przedszkola (z niechecia). Slychac wszelkiego rodzaju niemile hasla w strone corki. Jest to wielodzietna rodzina, kobieta ma różnych mężczyzn i wcześniej zdarzało jej się wypić. Wiecie co jest najgorsze? Że zadzwoniłam na policję, policja przyjechała a po wszystkim stwierdziła, że dziecku nic nie jest i nic złego się nie dzieje.. a mama zwyczajnie szykuje dziecko do przedszkola.

  34. Witam mam malutka siostrę 6 lat która oczywiście mieszka z rodzicami ja już mam swoją rodzinę taka nie przebywa w domu rodzinnym. Rodzice są już starsi i chyba życiowo wypaleni. Mimo to widzę że siostra jest zaniedbywana rodzice nic jej nie uczą żadnych ludzkich odruchów typu sprzątanie nauka literek itp. mama jej dokładnie nie myje dzieciak ma problemy w szkole nie rozumie prostych polecen. Dodam ze w domu nie zachowują higieny osobistej brak łazienki…. Tak właśnie tak…. A ojciec zamiast ją zrobić to kupuje kolejny samochod. Dziecko nie bywa ani na obowiązkowych badaniach czyt. Bilans lub podobne gdy zachoruje lecza na własną reke. To tak po krótce. Do sedna sprawy wkurza mnie to chciałbym wsiąść ja pod swoje skrzydła tylko nie wiem jak pokojowo to załatwić tej rodzinie nikt nie zwróci uwagi bo ojciec jest znany wykonuje taki zawód że często bywa w gminach itp .także wszyscy go znają. Pani w szkole z którą rozmawiałam zauważa problemy ale nic nie powie dalej nie wiem co mam zrobić jak mowie im o tym że wezme ja do siebie to zaczyna sei awantura moze ktoś mi pomoże cos wymyslicprosze o kontakt tuk.puk@wp.pl

  35. Majka Jeżowska śpiewała, że „Wszystkie dzieci nasze są” i jest w tym dużo prawdy. To nie może być tak, że za wychowanie swojego dziecka odpowiedzialni są tylko rodzice. Ludzie są różni, jedni znają się na wychowaniu trochę bardziej, inni trochę mniej. Warto sobie pomagać, bo doświadczeniem trzeba się dzielić. A dzieci są naszą przyszłością, więc nie można powiedzieć: „To nie moje dziecko, więc mnie to nie obchodzi”.

  36. Bardzo dobry, lecz trudny temat. Jasne, należy reagować, jednak często jest tak, że dziecku nic nie jest, ale sie wydziera bo nie dostaje cukierka, a sąsiedzi dzwonią i czasem moze wyniknąć wieksza tragedia. Dodatkowo czytałam, że problemy są zazwyczaj tam, gdzie nic nie widzimy, bo nikt by rodziny o cos takiego nie podejrzewał. Trudny temat,

  37. Zdarzyla mi sie raz sytuacja w centrum miasta szla kobieta z malenkim dzieckiem w wozku. Dziecko bardzo glosno plakalo, a ona zeby ucichlo kolanem kopala w glowe!
    Nikt z przechodniow nie zwrocil jej uwagi tylko podeszla moja mama i mowi zeby przestala bo zrobi krzywde swojemu dziecku. Na co odpowiedziala : „nie Twoje to sie nie wtracaj, jest moje i moge robic to co mi pasuje”
    Bylysmy obydwie w szoku. Ludzie muedzy soba wymieniali spojrzenia i nikt nic.
    Wole nie myslec co moze dziac sie w domu gdy wsrod ludzi nie miala pohamowan!

    Nie moge patrzec na krzywde dzieci, ktore niczemu nie sa winne ale czasami nie da sie pomoc, tym bardziej jak sie nie zna danej osoby ?

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *